Nie wiem czym
to spowodowane, że tak mało komentarzy (jeden tylko nie licząc mojego), ale
wiedzcie, że nie zraża mnie to i dziś zgodnie z planem dodaję kolejny rozdział.
Pisać będę chociażby dla jednej osoby. Mam dużo na głowie, poza tym nie czuję
się najlepiej co odbija się na mojej twórczości. Proszę o wyrozumiałość.
***
Perspektywa powrotu do lekcji nie była miła, ale
pocieszeniem był brak matmy. Dzień też nie był zwyczajny. W związku ze świętem
kobiet, dziewczyny nie dostały zadania domowego. Trochę to niesprawiedliwe, ale
nie dostali go również chłopacy, którzy i tak by go nie odrobili. Wolne
popołudnie pragnęłam spędzić z Martą. Zdziwiło mnie, że od razu zgodziła się na
moją propozycję pójścia do Domu Kultury na imprezę zorganizowaną przez
burmistrza z okazji ósmego marca.
Droga ode mnie do Marty była długa, ale nie warto było
czekać na autobus. Choć bolały mnie już nogi, przed nami była jeszcze tak samo
długa droga do Domu Kultury. Cicha Marta zdawała się dziś nawet kroczyć i
oddychać zupełnie bezgłośnie. Spojrzałam na jej profil i wbity w ziemię wzrok.
Nie, nie była smutna. Wręcz przeciwnie - na jej twarzy czaił się delikatny
uśmieszek.
- Co jesteś taka zamyślona? - spytałam.
- A nic, nic - odparła próbując ukryć wymykający się spod
kontroli uśmiech.
- Przecież widzę, że się cieszysz. Z czego?
Raptem przypomniało mi się o czerwonej róży, którą Marta
dostała dziś na dużej przerwie. Naturalnie podzieliła się tym faktem tylko z
Anetą, ale człowiek oczy ma, więc widzi.
- Od kogo dostałaś różę? - spytałam zanim zdołała
odpowiedzieć na poprzednie pytanie.
- Od Alana.
- Jakiego Alana?
- To kolega Łukasza z żeglarstwa.
- Z żeglarstwa?
- Kółka żeglarskiego.
- Ty chodzisz na kółko żeglarskie? - zdziwiłam się. - Od
kiedy się tym interesujesz?
- Nie, ja nie chodzę - spojrzała na mnie z irytacją. - Łukasz
chodzi i Alan też.
- To z nim znikasz na weekendy - mruknęłam.
- Znam go dopiero tydzień.
- Z Julką już dawno zauważyłyśmy, że coś z tobą nie tak. Już
od dłuższego czasu masz nas gdzieś.
- Jak to? - spytała.
- Normalnie - odparłam i popatrzyłam na nią. - Zmieniłaś się
i to na gorsze. Od kiedy zadajesz się z Anetą.
Marta milczała. Robiła tak zawsze, gdy nie chciała się
tłumaczyć. Ucieczka to dla niej najlepszy sposób obrony. Wzruszyłam ramionami i
również nie powiedziałam słowa przez całą drogę.
Zaczynało się ściemniać. Dotarłyśmy na miejsce chwilę przed
rozpoczęciem. Z dala zobaczyłam samotnie siedzącą dziewczynę, która pomachała
mi i się uśmiechnęła. Po chwili ją poznałam.
- Cześć Kamila - powiedziałam słodko podchodząc do niej i
dając buziaka w policzek na przywitanie.
- Hej - odpowiedziała Kamila prezentując rząd idealnie
równych i białych zębów kontrastujących z jej ciemną karnacją. Stałą opaleniznę
zawdzięczała sokowi z marchwi, który piła litrami będąc dzieckiem. Osobiście
podejrzewałam, że wspomaga ją dodatkowo samoopalaczem, ale do tego się nie przyznawała.
Musiałam przyznać, że moja koleżanka z dzieciństwa bardzo
się zmieniła. Dawniej spędzałyśmy razem wakacje, ponieważ w roku szkolnym
Kamila była mocno pilnowana przez rodziców. Zawdzięczała im wysoką średnią i
kilka innych umiejętności takich jak gra na gitarze. Zawsze zazdrościłam jej
szkoły muzycznej, na którą nie było mnie stać. Piękne, zielone oczy miała
obrysowane kredką, a rzęsy pociągnięte tuszem. Jej cera była tak idealnie
czysta, że nie potrzebowała podkładu ani pudru, a gęste włosy wiły się
naturalnymi falami wokół jej twarzy opadając na ramiona. Kiedyś były znacznie
dłuższe.
- Obcięłaś włosy - powiedziałam z uśmiechem, którym mnie
zaraziła.
Roześmiała się. - Tak, tak już dawno.
Nie widziałyśmy się od kiedy chodziłyśmy do różnych szkół.
- Jesteś sama? - zdziwiłam się.
Kamila spochmurniała robiąc minę sceptyka. - Czekałam na
Patrycję, ale wygląda na to, że mnie wystawiła - powiedziała. Zrozumiałam, że
chodzi o Patrycję Czaplicką, z którą również straciłam kontakt od czasów
dzieciństwa. - O, jest! - Kamila pomachała do dziewczyny, która właśnie weszła.
Patrycja nie zmieniła się tak bardzo, ale urosła. Przewyższała nas teraz o
głowę.
- Cześć - powiedziała, gdy przecisnęła się już pomiędzy
stolikami. - O cześć, Zuzia?
- Tak Zuzia - odpowiedziałam i uśmiechnęłyśmy się do siebie.
Nie było nam dane dłużej porozmawiać, ponieważ zaczął się
występ. Wśród dziewczyn tańczących na scenie był jeden chłopak. Natychmiast
rozpoznałam Kacpra. Uśmiechnęłam się w duchu. Nie tylko pięknie śpiewał, ale
był również świetnym tancerzem. Usiadłyśmy przy wolnym stoliku z przodu.
Oglądając Kacpra w tańcu nie myślałam o niczym innym tylko o nim. Nie
podzielałam zdania dziewczyn, że to pedalskie tańczyć w zespole pełnym
dziewczyn. Mi się podobał taki jaki był. Idealny.
Występ szybko się skończył, a tancerki podeszły do nas.
- Sorki, ale to nasz stolik – powiedziała jedna z dziewczyn
stając nade mną i Patrycją.
- No chyba żartujesz – odezwała się Kamila. Jej zielone oczy
zwęziły się, a cała twarz przypominała wyrazem rozzłoszczonego kota.
- Nie, nie żartuję mała. Wypad.
- Mama cię nie nauczyła, że to nie grzeczne w ten sposób
wyganiać ludzi? – Kamila uśmiechnęła się zjadliwie.
Wysoka dziewczyna przedrzeźniła ją i podeszła do Kacpra.
Mówiła coś wskazując palcem w naszą stronę.
- Ok, może chodźmy co? – Odezwała się Patrycja.
Marta wstała zanim ktokolwiek zdążył się odezwać.
Odeszłyśmy, ale dogonił nas Kacper.
- Cześć – powiedział patrząc na mnie.
- Hej Kacper – uśmiechnęłam się. Fajną masz koleżankę.
- Nie wiedziała, że się znamy.
- A nieznajomych można tak wyganiać? – Kamila przewróciła
oczami.
Kacper uśmiechnął się przepraszająco. W tym momencie zaczął
się kolejny występ. Wysoka dziewczyna, która wyszła na scenę zaśpiewała
piosenkę z filmu „Pocahontas”. Rozpoznałam ją po pierwszych nutach. Stałam jak
zahipnotyzowana całe trzy minuty, a kiedy dziewczyna zamilkła z transu wyrwały
mnie dopiero głośne oklaski.
- Kto to? – szepnęłam.
Kacper tego nie słyszał, ale uśmiechnął się na widok moich
rozdziawionych ust. – Dobra, nie? Muszę teraz lecieć, bo mam przedstawienie.
Zobaczymy się później.
Pokiwałam głową i rozejrzałam się za dziewczynami. Nie było
ich. Jedynie Marta stała pod ścianą nieopodal. Podeszłam do niej.
- A gdzie Kamila i Pati?
- Wyszły chyba.
Zaskoczyło mnie to.
- Wrócą?
Marta wzruszyła ramionami. – Nie mówiły.
- Chodź usiądziemy.
- Zuza, szczerze mówiąc też bym poszła.
- Co? Czemu, nie podoba ci się?
Pokręciła głową.
- Jeszcze chwilkę?
- Ok, ale postoimy.
Przedstawienie było krótkie i nawet spodobało się Marcie,
więc zostałyśmy do końca. Okazało się, że prócz Kacpra było jeszcze kilku
chłopaków. Stojąc pod ścianą obie z Martą wyprostowałyśmy się błyskawicznie,
gdy na scenę wszedł chłopak w skórzanej kurtce. Trochę przypominał mi Kamila, ale
wyglądał dużo bardziej jak metal, a nie miał gitary. Długie blond włosy miał
upięte z tyłu w kitkę, pod kurtką czarną koszulkę z Metalicy, a na nogach glany
sięgające do połowy łydki. Spojrzałam na Martę. Delikatny uśmiech na jej twarzy
pogłębił się. Nie zauważyła, że ją obserwuję.
- Czy to Alan? – spytałam.
- Nie, coś ty – zaśmiała się. – Myślisz, że jest jedynym
metalem w tym mieście?
- Nie, aczkolwiek chyba każdy metal w tym mieście się tobie
podoba.
Posłała mi paraliżujące spojrzenie.
Masz rację, nie przejmuj się komentarzami. Ja miałam na początku tak po 5 pod rozdziałami, a teraz doszłam do 17 :D Czas pomaga, ale najważniejsze: nie poddawaj się. Ja będę wierną czytelniczką, masz to jak w banku! ;*
OdpowiedzUsuńSuper, jak zawsze!
Uśmiałam się z końcówki i "paraliżującego spojrzenia". To sformułowanie bawi mnie niemal tak samo jak "sprośny uśmiech" xDD
Ciekawi mnie zmiana Marty na tzw. metalikę. Kiedy poznamy jej chłopaka? Mam nadzieję, że Zuza i inne friendsy go polubią :D
Ale te tancerki wredne -,- Moja taneczna dusza się odrobinę obraziła za ten moment, bo zwykle zespoły są zajebiste i nie traktują innych z góry, ale to Twoje opowiadanie, więc nie będę się czepiać. Grunt, że mnie zdenerwowały i, mają szczęście, że był tam jeszcze Kacper. Swoją drogą, mógł przedstawić Zuzę swoim koleżaneczkom... No cóż, widocznie męskie mózgi mają spóźniony zapłon :P
Jak już mówiłam, rozdział był zajebisty, tylko za krótki :( Mimo to, wydaje mi się moim skromnym zdaniem, że ten cały Michał wprowadza tutaj jakąś sztuczność. Dlatego lubię ten post, bo go w nim nie było i nie namieszał Zuzie w życiorysie ^^
Nadal czekam na Kamila ;) I na wyjaśnienie wszystkich sytuacji z Michałem.
Nie pozostaje mi nic więcej, jak życzyć Ci weny!
Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;>
Merr
Znam kilka wrednych dziewczyn, ale z czymś takim się jeszcze nie spotkałam. Zapewne natychmiast takiej dziewczynie bym ustąpiła (bo głupi mają pierwszeństwo).
OdpowiedzUsuń'Merr' ma rację. Nie przejmuj się małą ilością komentarzy. To, że ilość komentatorów jest mała, nie oznacza, że to co piszesz nie jest ciekawe. Niektórzy po prostu nie potrafią docenić czyichś starań - wiem z własnego doświadczenia.
Będę wiernie śledzić historię Zuzki aż do końca. ^^