Postanowiłam kontynuować pisanie bez podziału na części, przynajmniej na razie. Dalsza część
opowiadania będzie pisana trochę inaczej niż dotychczas, ponieważ zbyt długo się ciągnie... Będę się starać pisać dłuższe rozdziały, ale dodawać je będę rzadziej. Ostatnio byłam zajęta, a we znaki daje się brak weny. Ponadto nadchodzą wakacje, wyjazdy, koczowniczy tryb życia itd. Sami wiecie. Nie przedłużam. Piszcie co myślicie.
***
Rok szkolny dobiegł końca. Dzień zakończenia był
upalny i senny. Prawie nic z niego nie pamiętałam. Miałam wrażenie, że ciągnie
się w nieskończoność, ale minął w miarę szybko. Występ udał się znakomicie, a
nawet lepiej niż myślałam. Paulina była zachwycona i przestała w końcu krzyczeć
na wszystkich wokół. Wszyscy mieli z resztą już gdzieś występy, lekcje i tym
podobne sprawy. Zaczęły się w końcu wakacje.
Został nam prawie cały wolny dzień. Razem z
Agnieszką i Wiktorią poszłam na zakupy. Ekspedientki w sklepach zagadywały nas
mówiąc o początku wakacji – z uśmiechem, ale też lekką zazdrością. Dla nas
oznaczały one odpoczynek, całe dnie spędzane na plaży i spacerach, a dla nich
nie przynosiły żadnej zmiany.
Wieczorem był plenerowy koncert. Umówiłam się z
Julką, ale niestety ona miała iść ze swoją koleżanką, której nie znałam –
Karoliną. Nie miałam jednak wyjścia. Paulina wyjeżdżała do kuzynki, Michał był
we Francji, a Marta ciągle podkreślała, że nie lubi takich imprez.
Swoją drogą doszłam do wniosku, że Marta nie
lubiła ludzi. Odcięła się od wszystkich i zamknęła we własnym świecie. Nikt tak
naprawdę nie wiedział jak, kiedy i dlaczego się zmieniła. Pamiętałam jak od
dziecka miała zawsze najwięcej koleżanek. Była pomocna i zawsze uśmiechnięta. A
teraz jedyną jej koleżanką była Aneta, która w gruncie rzeczy też była dziwna.
Wiem, że to jakiś urok, to całe bycie tajemniczą i zamkniętą w sobie, ale dla
mnie to po prostu podejrzane.
Jak dotąd nie udało mi się nawet poznać chłopaka
Marty. W tych ostatnich tygodniach przed zakończeniem miałam dużo innych spraw
na głowie. Odpuściłam też sobie śledzenie Kamila i oszukiwanie Mikołaja. W
jakiś sposób poczułam, że to wszystko jest dziecinne, należy to zostawić i iść
do przodu. Przede mną było jeszcze kilka tygodni oczekiwania na Michała i
wielka nadzieja, że w końcu znajdzie dla mnie czas i będziemy razem jeździć na
przejażdżki rowerowe, chodzić na spacery, na plażę czy na lody. W końcu od
czegoś jest chłopak, prawda?
Paulina, Julka, a także Marta, choć mniej z nią
rozmawiałam, uważały, że nie znam się na miłości. Według nich Michał nie kochał
mnie ani ja jego, a to co nas łączyło Paula dobitnie nazywała „szczeniackim
zauroczeniem”, a Julia i Marta trochę nieśmiało po prostu „lekkim zakochaniem”.
Tego jak było naprawdę miałam się dopiero dowiedzieć.
Pierwszego dnia wakacji czułam się wspaniale.
Koncert nieznajomego zespołu ku mojemu zaskoczeniu poprzedził występ PTS, a
którym grał, a raczej rapował mój brat. Pierwszy raz widziałam go w akcji i byłam
wtedy najbardziej dumną siostrą na świecie. Julia patrzyła na Mikołaja z
jeszcze większą fascynacją niż ja, ale bez cienia zaskoczenia. Byłam w niemałym
szoku, gdy dowiedziałam się, że jest jego fanką od dłuższego czasu.
Same wakacje
upłynęły niezwykle szybko. Od zakończenia roku szkolnego minęło zaledwie kilka
dni, bym zapomniała o Michale. On, choć wrócił do Polski po dwóch tygodniach,
nie odezwał się do mnie i mnie nie odwiedził. Nie wiem nawet czy pojechał
gdzieś jeszcze i czy miałby czas, by się ze mną spotkać. To on miał mi dać
znać, gdy wróci. Nie oczekiwałabym tego, gdyby sam nie obiecał.
Tak, było mi
żal. Jak mogło nie być. Starałam się jednak o tym nie myśleć. Poznał kogoś we
Francji? Postanowił zerwać, a nie wiedział jak? Bał się, że będę wkurzona za
brak kontaktu podczas jego wakacji? A może zwyczajnie o mnie zapomniał? Nie
obchodziło mnie to. On nawalił, nie ja.
Większość
moich znajomych wyjechała. Na obozy, kolonie, z rodzicami lub do rodziny. U nas
w domu nigdy nie podróżowaliśmy się tyle, co inni. Rodzice byli zbyt zajęci, by
zrobić mi porządne wakacje i zbyt troskliwi, by pozwolić mi jechać gdzieś
samej. Brakowało mi Marty, Julki, Pauli i Wiki. Czasami napisały do mnie
jakiegoś sms-a, że świetnie się bawią i szkoda, że mnie z nimi nie ma. Pewnie
nie tęskniłabym tak bardzo, gdybym wyjechała w nowe, nieznane miejsce.
Nie szczęście
nie tylko ja zostałam w mieście. Marika miała w domu podobną sytuację, a do
tego mieszkała blisko, więc spędzałyśmy razem całe dnie. Tak jak postanowiłyśmy
jeszcze zimą, wróciłyśmy na "naszą" plażę. Lato było upalne, wiec
kąpiel w jeziorze i opalanie stały się nieodłączną częścią naszej egzystencji.
Wstawałyśmy budzone promieniami słońca i podążałyśmy nad jezioro w
chłodzie poranka, by wrócić dopiero po zachodzie przy rozświetlonym pomarańczą
horyzoncie. Do plecaków pakowałyśmy kanapki lub tosty, zapas wody, krem do
opalania i kolorowe magazyny. Potrafiłyśmy całymi dniami rozmawiać i wygłupiać
się w swoim własnym towarzystwie, nie potrzebując niczego więcej.
Do domków
letniskowych, stojących w pobliżu jeziora, przyjeżdżali turyści. Były wśród
nich dwie dziewczyny, które często zaglądały na naszą plażę. Alicja była
szczupłą i drobną blondynką o ciemnej karnacji i niebieskich oczach. Były
chwile, gdy przypominała mi jedną z amerykańskich aktorek, nie byłam jednak
pewna którą. Julita, siostra Ali, była starsza i mniej zainteresowana naszym
towarzystwem. Z wyglądu zupełnie nie przypominała Alicji. Była grubsza, blada,
miała rudawy odcień włosów i szarozielone oczy za szkłami okularów.
Przychodziła często na plażę sama i siadała na molo mocząc nogi w wodzie.
Zdawała się być głęboko pochłonięta własnymi myślami i nie kwapiła się by
skorzystać z naszych zaproszeń do wspólnej kąpieli. Nie obeszła się jednak bez
koleżanki. Jakiś czas później zaprzyjaźniła się z Patrycją Czaplicką.
Powstały w
pewnym sensie dwie osobne grupy. Do pierwszej należałyśmy ja, Marika i Alicja,
natomiast w drugiej znalazła się Patrycja i jej przyjaciółki oraz Julita i
dwóch chłopaków, których nie znałam. Każdy z nas starał się przyjść jak
najwcześniej, by "zająć" pomost i plażę. Myślę, że spokojnie
zmieścilibyśmy się tam wszyscy, ale była między nami jakaś wrogość.
Ala była
wielkim śpiochem, toteż często spóźniałyśmy się na plażę zastając tam już naszych
"przyjaciół". Brałyśmy wtedy więcej zapasów i udawałyśmy się w
wędrówki po okolicznych lasach, wracając jednak zawsze tego samego dnia. Trochę
zazdrościłam Marice i Ali ciemnej karnacji, dzięki której ich skóra była dużo
bardziej odporna na słońce niż moja. Uda moich koleżanek zyskiwały piękny,
złocisty odcień brązu już po kilku słonecznych dniach, mi natomiast potrzebne
było trochę więcej czasu. Miałam niekiedy żal do Alki, ze przez nią nie mam
okazji się opalić. Aby mi to zrekompensować proponowała rower, bądź wspólne
gotowanie albo oglądanie filmów.
Jak już
wspomniałam, pogoda była piękna, a wakacyjny nastrój udzielał mi się na wieku
płaszczyznach. Zaczęłam tęsknić za letnią miłością. Zakochałam się podświadomie
i pewnie sama bym się o tym nie dowiedziała, gdyby nie oznajmienie moich
rodziców brzmiące: "Kochanie, jedziemy nad morze". Czułam, że będę za
czymś tęsknić. Za czymś, albo za kimś.
Tego
wieczora, gdy zapadł na mnie ten wyrok byłam zaproszona na wieczór filmowy do
Kacpra. Rozsiedliśmy się wszyscy wygodnie na podłodze wśród poduszek i koców, a
nasze twarze rozświetlał tylko blask ekranu. Marika i ja siedziałyśmy koło
siebie. Po jej prawej przysiadł się Jacek, a koło mnie Kacper. Oglądaliśmy
jakiś melodramat. Dawniej nie przepadałam za filmami tego typu, ale ten był
wyjątkowo ciekawy. Podobno wybrały go dziewczyny ze względu na grającego główną
rolę Leonardo DiCapria.
Widziałam, że
Jacka wyraźnie nuży oglądanie smutnych kolei losu bezbarwnych bohaterów.
Bezustannie zmieniał pozycję opierając się co rusz o zirytowaną Marikę. W końcu
poprzestał na wsparciu głowy na jej kolanach, na co, o dziwo, mu pozwoliła.
Reszta miała z tego niezły ubaw.
Film nie
skończył się jeszcze, gdy dostałam sms-a od mamy. Twierdziła, że przed podróżą
powinnam się wyspać, więc chce, bym wróciła już do domu. Nie miałam ochoty
żegnać się ze wszystkimi z osobna, więc szepnęłam do Kacpra, że muszę iść i
przytuliłam go lekko "na do widzenia".
– Poczekaj,
odprowadzę cię – powiedział cicho i wstał. – Tylko wezmę bluzę.
Chwilę później
byliśmy już na ulicy. Właśnie zapaliły się latarnie, ale ich słabe światło nie
było w stanie dorównać blaskowi księżyca. Szliśmy chwilę w milczeniu, gdy w
końcu odezwałam się pierwsza:
– Nie chce mi
się jechać nad morze.
Kacper
uśmiechnął się blado i popatrzył na mnie.
– Ja też bym
wolał, żebyś została.
Te słowa
podziałały na mnie otrzeźwiająco. Spojrzałam w jego niebieskie tęczówki z
ciemną otoczką i uśmiechnęłam się. W tamtej chwili wydał mi się ładniejszy niż
sam DiCaprio.
Po powrocie z
nad morza byłam zmęczona, opalona i szczęśliwa, że znowu jestem w domu. Chociaż
tęskniłam za wyjazdami, nie byłam do nich przyzwyczajona i najchętniej spędzałabym
wakacje w mieście.
– Żadnego
więcej morza – mówiłam zadowolonym i wypoczętym rodzicom, którzy nawet nie zwracali
uwagi na moje narzekania.
Ten wyjazd
zapoczątkował niekończącą się falę podróży i rodzinnych spotkań. Pierwszym z
nich był obiad u mojej kuzynki Kingi, która poznała nowego faceta i chciała
pokazać go rodzinie. Cieszyłam się w duchu z tego przedsięwzięcia licząc na
ślub i wesele. Dla Kingi to był już najwyższy czas, by wyjść za mąż. Miała
dwadzieścia osiem lat i wielkie szczęście, że ze sporą nadwagą udało jej się znaleźć
chłopaka. Na tym najnudniejszym i najdłuższym obiedzie, jaki mogłam sobie
wyobrazić spotkałam inną kuzynkę, którą mama postanowiła zaprosić do nas na kilka
dni.
Ania była
zachwycona tym pomysłem. Na co dzień mieszka w Gdańsku i lubi wyjeżdżać, jak to
określa „na wieś”. Posłałam Ani nienawistne spojrzenie i zaczęłam żałować, że
nie została w tej swojej metropolii. Moja młodsza o dwa lata i rozpieszczona
przez rodziców kuzynka została u nas przez tydzień. Cały długi tydzień spędziłam
z dala od Kacpra i jeziora.
Fajnie, że wróciłaś, bo zaczynałam tęsknić za tym opowiadaniem ;)Z akcją polecieliśmy widzę już w wakacje, ale bardzo fajny opis ;) Ogólnie to mi się podoba. Zaciekawiona i oczarowana czekam na dalsze losy, bo mam nadzieję, że takie będą. Jedyne na co chciałabym zwrócić uwagę to dialogi - jak dla mnie jest ich trochę mało ;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, czekam na nn i buziaczki :* :P
Mało, właśnie dlatego, że trochę zmieniam styl. Ale zobaczę jak lepiej ;)
UsuńNie ma to jak powrót w wielkim stylu ;)
OdpowiedzUsuńBardO fajny rozdział, taka miła odskocznia... Piszesz o wakacjach <3 A tymczasem durny rok szkolny trwa i co? Też chcę nad morze!!! Ale za bardzo odchodzę od tematu, co, jak ostatnio zauważyłam, coraz częściej mi się zdarza.
Rzeczywiście, mniej dialogów. Napisałaś, ze zmieniasz styl. Czyli co? Prawie same opisy? XD A może coś jednak z tematyką?
Co do... Hmm, opisów, to bardzo ładnie wyszły. Nie ma powtórzeń pomimo natłoku zdarzeń, wszystko wyszło naturalnie, chociaż jakoś się nie mogłam wczuć w klimat. Nie wiem, może to tą szkoła, albo i zbyt długa przerwa od Zuzy :P
Dłuższe rozdziały a rzadziej - proponuję ci co tydzień, żebyś się nie pogubiła ;)
Ogólnie przyjemnie się czytalo wielki powrót Seleight! :*
Pozdrawiam
Merr
No i ta akcja z Kacprem <3
UsuńLec w tym kierunku!!! :)
Cóż od dłuższego czasu czytam to opowiadanie i będąc szczerym powiem, że bardzo mi się podoba. Jestem nim wprost zachwycony. ;)Przyznam się, że lubię takie opowiadania czytać i wpadam na ten blog dość często. I trochę szkoda że była taka przerwa, ale cóż. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały i pozdrawiam. ;)
Angel
Podobał mi się wątek z Kacprem. Zgadzam się z Merr - obierz ten kierunek :D. Ach atmosfera wakacyjna - to lubię ^^. Cieszę się, że wróciłaś :). Ale dużo opisów :) Konkretnych, zwięzłych i przede wszystkim ciekawych :).
OdpowiedzUsuńAch, nie mg się doczekać C.D
Isiia.
Dzięki Isiia :*
UsuńNaprawdę przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale nie miałam na nic ochoty, a przede wszystkim czasu.
OdpowiedzUsuńTa Julita strasznie przypomina mnie, zarówno z charakteru, jak i z wyglądu. Aż mnie ciarki przeszły, kiedy czytałam jej opis.
No coś Ty?! Kacper?? A gdzie Jacek? Nie no, żartuję, chociaż naprawdę wolałabym wątek z Jackiem. Może mnie jeszcze kiedyś uszczęśliwisz? :P
Pozdrawiam gorąco, Bairre.
Zapewniam, że Cię nie zawiodę. Na wszystko przyjdzie jeszcze czas ;)
Usuń