wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 38. - Nigdy więcej morza!

Postanowiłam kontynuować pisanie bez podziału na części, przynajmniej na razie. Dalsza część opowiadania będzie pisana trochę inaczej niż dotychczas, ponieważ zbyt długo się ciągnie... Będę się starać pisać dłuższe rozdziały, ale dodawać je będę rzadziej. Ostatnio byłam zajęta, a we znaki daje się brak weny. Ponadto nadchodzą wakacje, wyjazdy, koczowniczy tryb życia itd. Sami wiecie. Nie przedłużam. Piszcie co myślicie.

***

Rok szkolny dobiegł końca. Dzień zakończenia był upalny i senny. Prawie nic z niego nie pamiętałam. Miałam wrażenie, że ciągnie się w nieskończoność, ale minął w miarę szybko. Występ udał się znakomicie, a nawet lepiej niż myślałam. Paulina była zachwycona i przestała w końcu krzyczeć na wszystkich wokół. Wszyscy mieli z resztą już gdzieś występy, lekcje i tym podobne sprawy. Zaczęły się w końcu wakacje.
Został nam prawie cały wolny dzień. Razem z Agnieszką i Wiktorią poszłam na zakupy. Ekspedientki w sklepach zagadywały nas mówiąc o początku wakacji – z uśmiechem, ale też lekką zazdrością. Dla nas oznaczały one odpoczynek, całe dnie spędzane na plaży i spacerach, a dla nich nie przynosiły żadnej zmiany.
Wieczorem był plenerowy koncert. Umówiłam się z Julką, ale niestety ona miała iść ze swoją koleżanką, której nie znałam – Karoliną. Nie miałam jednak wyjścia. Paulina wyjeżdżała do kuzynki, Michał był we Francji, a Marta ciągle podkreślała, że nie lubi takich imprez.
Swoją drogą doszłam do wniosku, że Marta nie lubiła ludzi. Odcięła się od wszystkich i zamknęła we własnym świecie. Nikt tak naprawdę nie wiedział jak, kiedy i dlaczego się zmieniła. Pamiętałam jak od dziecka miała zawsze najwięcej koleżanek. Była pomocna i zawsze uśmiechnięta. A teraz jedyną jej koleżanką była Aneta, która w gruncie rzeczy też była dziwna. Wiem, że to jakiś urok, to całe bycie tajemniczą i zamkniętą w sobie, ale dla mnie to po prostu podejrzane.
Jak dotąd nie udało mi się nawet poznać chłopaka Marty. W tych ostatnich tygodniach przed zakończeniem miałam dużo innych spraw na głowie. Odpuściłam też sobie śledzenie Kamila i oszukiwanie Mikołaja. W jakiś sposób poczułam, że to wszystko jest dziecinne, należy to zostawić i iść do przodu. Przede mną było jeszcze kilka tygodni oczekiwania na Michała i wielka nadzieja, że w końcu znajdzie dla mnie czas i będziemy razem jeździć na przejażdżki rowerowe, chodzić na spacery, na plażę czy na lody. W końcu od czegoś jest chłopak, prawda?
Paulina, Julka, a także Marta, choć mniej z nią rozmawiałam, uważały, że nie znam się na miłości. Według nich Michał nie kochał mnie ani ja jego, a to co nas łączyło Paula dobitnie nazywała „szczeniackim zauroczeniem”, a Julia i Marta trochę nieśmiało po prostu „lekkim zakochaniem”. Tego jak było naprawdę miałam się dopiero dowiedzieć.
Pierwszego dnia wakacji czułam się wspaniale. Koncert nieznajomego zespołu ku mojemu zaskoczeniu poprzedził występ PTS, a którym grał, a raczej rapował mój brat. Pierwszy raz widziałam go w akcji i byłam wtedy najbardziej dumną siostrą na świecie. Julia patrzyła na Mikołaja z jeszcze większą fascynacją niż ja, ale bez cienia zaskoczenia. Byłam w niemałym szoku, gdy dowiedziałam się, że jest jego fanką od dłuższego czasu.
Same wakacje upłynęły niezwykle szybko. Od zakończenia roku szkolnego minęło zaledwie kilka dni, bym zapomniała o Michale. On, choć wrócił do Polski po dwóch tygodniach, nie odezwał się do mnie i mnie nie odwiedził. Nie wiem nawet czy pojechał gdzieś jeszcze i czy miałby czas, by się ze mną spotkać. To on miał mi dać znać, gdy wróci. Nie oczekiwałabym tego, gdyby sam nie obiecał.
Tak, było mi żal. Jak mogło nie być. Starałam się jednak o tym nie myśleć. Poznał kogoś we Francji? Postanowił zerwać, a nie wiedział jak? Bał się, że będę wkurzona za brak kontaktu podczas jego wakacji? A może zwyczajnie o mnie zapomniał? Nie obchodziło mnie to. On nawalił, nie ja.
Większość moich znajomych wyjechała. Na obozy, kolonie, z rodzicami lub do rodziny. U nas w domu nigdy nie podróżowaliśmy się tyle, co inni. Rodzice byli zbyt zajęci, by zrobić mi porządne wakacje i zbyt troskliwi, by pozwolić mi jechać gdzieś samej. Brakowało mi Marty, Julki, Pauli i Wiki. Czasami napisały do mnie jakiegoś sms-a, że świetnie się bawią i szkoda, że mnie z nimi nie ma. Pewnie nie tęskniłabym tak bardzo, gdybym wyjechała w nowe, nieznane miejsce.
Nie szczęście nie tylko ja zostałam w mieście. Marika miała w domu podobną sytuację, a do tego mieszkała blisko, więc spędzałyśmy razem całe dnie. Tak jak postanowiłyśmy jeszcze zimą, wróciłyśmy na "naszą" plażę. Lato było upalne, wiec kąpiel w jeziorze i opalanie stały się nieodłączną częścią naszej egzystencji. Wstawałyśmy budzone promieniami słońca i podążałyśmy nad jezioro w chłodzie poranka, by wrócić dopiero po zachodzie przy rozświetlonym pomarańczą horyzoncie. Do plecaków pakowałyśmy kanapki lub tosty, zapas wody, krem do opalania i kolorowe magazyny. Potrafiłyśmy całymi dniami rozmawiać i wygłupiać się w swoim własnym towarzystwie, nie potrzebując niczego więcej.
Do domków letniskowych, stojących w pobliżu jeziora, przyjeżdżali turyści. Były wśród nich dwie dziewczyny, które często zaglądały na naszą plażę. Alicja była szczupłą i drobną blondynką o ciemnej karnacji i niebieskich oczach. Były chwile, gdy przypominała mi jedną z amerykańskich aktorek, nie byłam jednak pewna którą. Julita, siostra Ali, była starsza i mniej zainteresowana naszym towarzystwem. Z wyglądu zupełnie nie przypominała Alicji. Była grubsza, blada, miała rudawy odcień włosów i szarozielone oczy za szkłami okularów. Przychodziła często na plażę sama i siadała na molo mocząc nogi w wodzie. Zdawała się być głęboko pochłonięta własnymi myślami i nie kwapiła się by skorzystać z naszych zaproszeń do wspólnej kąpieli. Nie obeszła się jednak bez koleżanki. Jakiś czas później zaprzyjaźniła się z Patrycją Czaplicką.
Powstały w pewnym sensie dwie osobne grupy. Do pierwszej należałyśmy ja, Marika i Alicja, natomiast w drugiej znalazła się Patrycja i jej przyjaciółki oraz Julita i dwóch chłopaków, których nie znałam. Każdy z nas starał się przyjść jak najwcześniej, by "zająć" pomost i plażę. Myślę, że spokojnie zmieścilibyśmy się tam wszyscy, ale była między nami jakaś wrogość.
Ala była wielkim śpiochem, toteż często spóźniałyśmy się na plażę zastając tam już naszych "przyjaciół". Brałyśmy wtedy więcej zapasów i udawałyśmy się w wędrówki po okolicznych lasach, wracając jednak zawsze tego samego dnia. Trochę zazdrościłam Marice i Ali ciemnej karnacji, dzięki której ich skóra była dużo bardziej odporna na słońce niż moja. Uda moich koleżanek zyskiwały piękny, złocisty odcień brązu już po kilku słonecznych dniach, mi natomiast potrzebne było trochę więcej czasu. Miałam niekiedy żal do Alki, ze przez nią nie mam okazji się opalić. Aby mi to zrekompensować proponowała rower, bądź wspólne gotowanie albo oglądanie filmów.
Jak już wspomniałam, pogoda była piękna, a wakacyjny nastrój udzielał mi się na wieku płaszczyznach. Zaczęłam tęsknić za letnią miłością. Zakochałam się podświadomie i pewnie sama bym się o tym nie dowiedziała, gdyby nie oznajmienie moich rodziców brzmiące: "Kochanie, jedziemy nad morze". Czułam, że będę za czymś tęsknić. Za czymś, albo za kimś.
Tego wieczora, gdy zapadł na mnie ten wyrok byłam zaproszona na wieczór filmowy do Kacpra. Rozsiedliśmy się wszyscy wygodnie na podłodze wśród poduszek i koców, a nasze twarze rozświetlał tylko blask ekranu. Marika i ja siedziałyśmy koło siebie. Po jej prawej przysiadł się Jacek, a koło mnie Kacper. Oglądaliśmy jakiś melodramat. Dawniej nie przepadałam za filmami tego typu, ale ten był wyjątkowo ciekawy. Podobno wybrały go dziewczyny ze względu na grającego główną rolę Leonardo DiCapria.
Widziałam, że Jacka wyraźnie nuży oglądanie smutnych kolei losu bezbarwnych bohaterów. Bezustannie zmieniał pozycję opierając się co rusz o zirytowaną Marikę. W końcu poprzestał na wsparciu głowy na jej kolanach, na co, o dziwo, mu pozwoliła. Reszta miała z tego niezły ubaw.
Film nie skończył się jeszcze, gdy dostałam sms-a od mamy. Twierdziła, że przed podróżą powinnam się wyspać, więc chce, bym wróciła już do domu. Nie miałam ochoty żegnać się ze wszystkimi z osobna, więc szepnęłam do Kacpra, że muszę iść i przytuliłam go lekko "na do widzenia".
– Poczekaj, odprowadzę cię – powiedział cicho i wstał. – Tylko wezmę bluzę.
Chwilę później byliśmy już na ulicy. Właśnie zapaliły się latarnie, ale ich słabe światło nie było w stanie dorównać blaskowi księżyca. Szliśmy chwilę w milczeniu, gdy w końcu odezwałam się pierwsza:
– Nie chce mi się jechać nad morze.
Kacper uśmiechnął się blado i popatrzył na mnie.
– Ja też bym wolał, żebyś została.
Te słowa podziałały na mnie otrzeźwiająco. Spojrzałam w jego niebieskie tęczówki z ciemną otoczką i uśmiechnęłam się. W tamtej chwili wydał mi się ładniejszy niż sam DiCaprio.
Po powrocie z nad morza byłam zmęczona, opalona i szczęśliwa, że znowu jestem w domu. Chociaż tęskniłam za wyjazdami, nie byłam do nich przyzwyczajona i najchętniej spędzałabym wakacje w mieście.
– Żadnego więcej morza – mówiłam zadowolonym i wypoczętym rodzicom, którzy nawet nie zwracali uwagi na moje narzekania.
Ten wyjazd zapoczątkował niekończącą się falę podróży i rodzinnych spotkań. Pierwszym z nich był obiad u mojej kuzynki Kingi, która poznała nowego faceta i chciała pokazać go rodzinie. Cieszyłam się w duchu z tego przedsięwzięcia licząc na ślub i wesele. Dla Kingi to był już najwyższy czas, by wyjść za mąż. Miała dwadzieścia osiem lat i wielkie szczęście, że ze sporą nadwagą udało jej się znaleźć chłopaka. Na tym najnudniejszym i najdłuższym obiedzie, jaki mogłam sobie wyobrazić spotkałam inną kuzynkę, którą mama postanowiła zaprosić do nas na kilka dni.
Ania była zachwycona tym pomysłem. Na co dzień mieszka w Gdańsku i lubi wyjeżdżać, jak to określa „na wieś”. Posłałam Ani nienawistne spojrzenie i zaczęłam żałować, że nie została w tej swojej metropolii. Moja młodsza o dwa lata i rozpieszczona przez rodziców kuzynka została u nas przez tydzień. Cały długi tydzień spędziłam z dala od Kacpra i jeziora.

9 komentarzy:

  1. Fajnie, że wróciłaś, bo zaczynałam tęsknić za tym opowiadaniem ;)Z akcją polecieliśmy widzę już w wakacje, ale bardzo fajny opis ;) Ogólnie to mi się podoba. Zaciekawiona i oczarowana czekam na dalsze losy, bo mam nadzieję, że takie będą. Jedyne na co chciałabym zwrócić uwagę to dialogi - jak dla mnie jest ich trochę mało ;)
    Rozdział świetny, czekam na nn i buziaczki :* :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mało, właśnie dlatego, że trochę zmieniam styl. Ale zobaczę jak lepiej ;)

      Usuń
  2. Nie ma to jak powrót w wielkim stylu ;)

    BardO fajny rozdział, taka miła odskocznia... Piszesz o wakacjach <3 A tymczasem durny rok szkolny trwa i co? Też chcę nad morze!!! Ale za bardzo odchodzę od tematu, co, jak ostatnio zauważyłam, coraz częściej mi się zdarza.

    Rzeczywiście, mniej dialogów. Napisałaś, ze zmieniasz styl. Czyli co? Prawie same opisy? XD A może coś jednak z tematyką?

    Co do... Hmm, opisów, to bardzo ładnie wyszły. Nie ma powtórzeń pomimo natłoku zdarzeń, wszystko wyszło naturalnie, chociaż jakoś się nie mogłam wczuć w klimat. Nie wiem, może to tą szkoła, albo i zbyt długa przerwa od Zuzy :P

    Dłuższe rozdziały a rzadziej - proponuję ci co tydzień, żebyś się nie pogubiła ;)

    Ogólnie przyjemnie się czytalo wielki powrót Seleight! :*

    Pozdrawiam
    Merr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i ta akcja z Kacprem <3
      Lec w tym kierunku!!! :)

      Usuń
  3. Cóż od dłuższego czasu czytam to opowiadanie i będąc szczerym powiem, że bardzo mi się podoba. Jestem nim wprost zachwycony. ;)Przyznam się, że lubię takie opowiadania czytać i wpadam na ten blog dość często. I trochę szkoda że była taka przerwa, ale cóż. ;)

    Czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały i pozdrawiam. ;)

    Angel

    OdpowiedzUsuń
  4. Podobał mi się wątek z Kacprem. Zgadzam się z Merr - obierz ten kierunek :D. Ach atmosfera wakacyjna - to lubię ^^. Cieszę się, że wróciłaś :). Ale dużo opisów :) Konkretnych, zwięzłych i przede wszystkim ciekawych :).
    Ach, nie mg się doczekać C.D
    Isiia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę przepraszam, że komentuję dopiero teraz, ale nie miałam na nic ochoty, a przede wszystkim czasu.

    Ta Julita strasznie przypomina mnie, zarówno z charakteru, jak i z wyglądu. Aż mnie ciarki przeszły, kiedy czytałam jej opis.

    No coś Ty?! Kacper?? A gdzie Jacek? Nie no, żartuję, chociaż naprawdę wolałabym wątek z Jackiem. Może mnie jeszcze kiedyś uszczęśliwisz? :P

    Pozdrawiam gorąco, Bairre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam, że Cię nie zawiodę. Na wszystko przyjdzie jeszcze czas ;)

      Usuń