wtorek, 20 sierpnia 2013

Rozdział 45. - Koniec

     Po ostrzeżeniach Roberta postanowiłam szczerze porozmawiać z Michałem. Jeżeli miało coś z tego wyjść nie mogło być pomiędzy nami dziwnych nieporozumień. Rozmowa z nim nie należała jednak do łatwych nie tylko ze względu na trudny problem do omówienia, ale przede wszystkim dlatego, że wrócił do dawnej taktyki i ciągle udawał, że nie ma dla mnie czasu. Jak było naprawdę? Codziennie widywałam go w szkole siedzącego w towarzystwie kolegów. Przerwy spędzali jak zawsze – siedząc na holu i obserwując dziewczyny. Po lekcjach chodzili całą bandą na fajki, a popołudniami grali w durne gry. Skąd o tym wiedziałam? Od Roberta, który stał się poniekąd moim prywatnym informatorem.
     Opcja była jedna. Zdecydowałam się z nim zerwać, albo raczej zagrozić mu zerwaniem. Dziewczyny jednak przekonywały mnie bym nie marnowała swojego czasu na tego palanta i ostatecznie zakończyła sprawę. Nie miałam jednak ani odwagi ani chęci tego robić.
     Sprawa w pewnym sensie rozwiązała się sama, kiedy któregoś razu zebrałam się w sobie i odciągnęłam Michała od kolegów na długiej przerwie. Ignorując gwizdy i oklaski, które rozległy się za naszymi plecami zaprowadziłam go na mały ogródek szkolny.
     – Co tu robimy? – spytał z niezadowoloną miną wyrażającą znudzenie.
     – Musimy pogadać – powiedziałam zdecydowanie patrząc mu w oczy.
     – Co okres ci się spóźnia? To nie mój bachor – powiedział podnosząc ręce w górę w obronnym geście. Na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmieszek.
     – Michał przestań się zgrywać. Serio chcę pogadać.
Blondyn uniósł brwi w górę tak mocno, że skryły się pod długą grzywką. Wyprostował się i złożył ręce na piersiach.
     – Co jest?
     – Nie masz dla mnie czasu – powiedziałam.
     – I co z tego?
     – To, że jestem twoją dziewczyną, a nawet nie rozmawiamy. Jaki to ma sens?
     – Żadnego. – Michał spojrzał na mnie i uśmiechnął się prowokująco.
     Miałam ochotę go uderzyć, ale powstrzymałam się. Przez chwilę zbierałam się w sobie i obserwowałam jego twarz. Żadnych emocji.
     – Zrywam z tobą – powiedziałam, a moje słowa odbiły się echem w mojej głowie. Przez moment miałam wrażenie, że powiedział to ktoś inny, że ja tylko pomyślałam.
     – To straszne – powiedział Michał udając płaczliwy głos i po chwili głośno się roześmiał.
     – Żal mi ciebie Szuzan. Nara – powiedział i odszedł.
Nie ruszyło go to.
     Nie mogłam uwierzyć w to, że tak mnie potraktował. Nie wiedziałam nawet czy bardziej jestem wściekła czy rozżalona. Nie chciało mi się siedzieć na lekcjach, ale nie chciałam narobić sobie zaległości z matematyki. Roześmiana pani Królikowska nagle zaczęła mnie denerwować. Podobnie z resztą jak wszystko wokół. Nie wiem jakim cudem udało mi się dotrwać do końca lekcji.
     Taki stan utrzymywał się u mnie jeszcze przez kilka dni. Prawie nie odzywałam się do dziewczyn, a one trzymały się z daleka czując, że nie powinny podchodzić do bestii. Nie powiem, że mi go brakowało. Przeciwnie. Czułam ulgę, że w końcu zrobiłam to, co powinnam już dawno. Irytowało mnie jednak to, że miał totalnie w gdzieś nasze zerwanie. Nie dał po sobie poznać, że cokolwiek się wydarzyło. Najmniejszą zmarszczką na czole i najkrótszym spojrzeniem. Wcale.
     Czułam się tak, jakbym na coś czekała. Na odpowiedź, kontratak, znak. Tęskniłam nie za nim, a za tym uczuciem satysfakcji z tego, że mam chłopaka. Z tym nowym uczuciem było mi dziwnie. Z czasem zaczęłam czuć się samotna i smutna. Moim jedynym zajęciem stało się marudzenie, które strasznie denerwowało wszystkie koleżanki. Nie było przecież powodu do rozpaczań.
     Paula starała się pocieszyć mnie jakoś, ale jej zdaniem sprawa była prosta. Należało mi po prostu znaleźć nowego chłopaka.
     – Mam pomysł – powiedziała.
Spojrzałam na nią w oczekiwaniu. Uśmiechała się podejrzanie.
     – No mów – ponagliłam.
     – Zagramy w butelkę i tym sposobem znajdziemy ci nowego chłopaka.
     – Nie żartuj – odwróciłam się ze złością.
     – Ależ ja mówię poważnie.
Spojrzałam na Paulinę i nagle zrozumiałam dlaczego mówi się, że blondynki są głupie.
    – Paula to naprawdę głupi pomysł. Może było fajnie jak byłyśmy w drugiej klasie, ale teraz jesteśmy już na to za stare.
     – Tak, o rok starsze – powiedziała z ironią.
     – Ty serio nie widzisz różnicy? – Uniosłam się.
     – Nie.
Uniosłam brwi.
     – Bez komentarza.
     – Nie to nie – powiedziała. – Chciałam tylko pomóc.
     – Dzięki – bąknęłam.
Paula już miała się obrazić kiedy przypomniało jej coś, o czym miała mnie poinformować. Pół przerwy czaiła się, by do mnie podejść. W końcu usiadła obok.
     – Sory za tą butelkę – powiedziała. – Chyba rzeczywiście idiotyczny pomysł.
     – Spoko. – Uśmiechnęłam się. To było nawet urocze.
     – Może na dyskotekę pójdziemy? – spytała.
     – Jaką?
     – Z okazji Halloween. Zawsze lubiłaś imprezy, więc pomyślałam…
     – Jasne – przerwałam jej. Na dyskotekę zawsze.
     Paula była jak zawsze przed imprezą wniebowzięta. Dla mnie dyskoteka miała być okazją do odprężenia się, oderwania od uporczliwych myśli o Michale, do zapomnienia. Kiedy nadszedł ten dzień od rana nie myślałam o niczym innym. Na szczęście lekcje minęły szybko, a cały dzień wydawał mi się jakiś miły i lekki. Nie widziałam znienawidzonego blondyna ani jego kolegów. Zaczęłam nawet myśleć, że to mój pierwszy szczęśliwy dzień od dawna.
     W końcu nadeszła upragniona godzina, kiedy z uśmiechem na twarzy szłam obok Pauli w stronę szkoły. Moja przyjaciółka wyglądała na zadowoloną, ale nic nie mówiła. Jak zwykle ubrała legginsy, buty na obcasie i zrobiła mocny makijaż. Nie byłam zwolenniczką strojenia się na imprezy. Pewnie dlatego, że byłam na to zbyt leniwa. Pauli było do twarzy w takim wydaniu. Nawet ona, podobnie jak większość moich koleżanek, wyglądała doroślej ode mnie.
     Jak zwykle kupiłyśmy bilety i weszłyśmy do szkoły. Ludzi było mało, a niektórzy z nich włożyli halloweenowe stroje. Tłum szybko gęstniał. Wkrótce razem z Paulą tańczyłyśmy wmieszane w nieznajomych. Kiedy nie mogłyśmy już złapać tchu, poszłyśmy kupić wodę, ale wtedy usłyszałam swoją ulubioną piosenkę.
     – Chodź jest wolna – ponagliłam Paulę.
     – A po co ci wolna? – spytała. – Przecież nie masz chł… Ano ok. Już idę.
   Wróciłyśmy z powrotem w tłum, który nagle zniknął. Na parkiecie zostały jedynie nieliczne pary kołyszące się w objęciach. Wokół unosił się dym, który tworzył magiczny, romantyczny klimat. W pewnym momencie Paula pociągnęła mnie za rękę. O sekundę wcześniej zobaczyła to, przed czym mnie chciała uchronić.

2 komentarze:

  1. Dopiero teraz zauwazyłam ten dłuższy komentarz, który mi napisałaś;) Wspominałaś, że za 2-3 rozdziały będziesz kończyła to opowiadanie i zaczniesz nowe;) Trudno mi będzie nadrobić to, brak czasu a wakacje się kończą. Jesli będziesz pisac nowe to prosze o powiadomienie, bo z chęcią bym poczytała. Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, no! Przerwać w takim momencie! Jak mogłaś? xD

    Bardzo dobrze, że Zuza zerwała z Michałem. Nigdy nie lubiłam tego gościa. Ale chyba już o tym wspominałam. :)

    Z powyższego komentarza wynika, że niedługo kończysz to opowiadanie. Z jednej strony to dobrze, bo zbyt długo ciągnące się opowiadania tracą na atrakcyjności. Poza tym będziesz pisała coś nowego. Ale oczywiście będę tęsknić za tą historią.

    Tez bym prosiła o poinformowanie o nowym opowiadaniu. Możesz to zrobić w zakładce 'spam' na groch-na-scianie.blogspot.com. :)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń