niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 24. - Spacer


Hej wczoraj nie miałam neta i trochę się wkurzyłam. To taki tam dziwny rozdział bez sensu, ale szykują znowu coś specjalnego. Czytajcie i komentujcie ;)

***

Po słowach Kamili znalazłam jeszcze jeden dobry powód, by zaprzyjaźnić się z Kamilem. Przestałam ufać własnemu chłopakowi. Nie mogłam sobie tego wybaczyć. Rozum, a może jakiś wewnętrzny głos podpowiadał mi jednak, że to koleżance, która lubiła mieszać i czarującemu metalowi nie powinnam wcale wierzyć.
Zaczęłam analizować zachowanie Michała, które zupełnie przeczyło temu co mówił. Jeżeli polegać tylko na słowach byliśmy wzorową parą. Obserwując jego czyny wiele osób doszłoby do wniosku, że on po prostu się mną bawi. Myślę, że mogłam być czymś zaślepiona, ale nie dopuszczałam do głosu takiej możliwości. Michał był po prostu jaki był. Niby z jakiej racji miałby marnować ze mną swój czas, skoro wcale mu nie zależało? I w ty momencie świeciła się czerwona lampka – on nie marnował ze mną swojego prywatnego czasu. Prawie wcale nie widywaliśmy się po szkole.
Pogoda była już wiosenna, a przedstawienie, którego próby zabierały mojemu chłopakowi tyle czasu odbyło się kilka dni wcześniej. Brakowało więc wymówek i usprawiedliwień dla zachowania Michała. Przestałam rozmawiać o tym z dziewczynami, które miały już po dziurki w nosie tego tematu. Z utęsknieniem wspominałam czasy, gdy Patrycja robiła wszystko za mnie. Nagle zniknęła, a mnie zaczęło zajmować jaki ona miała interes w sparowaniu nas.
Niedługo po pamiętnej sobocie rozpoczęły się testy trzecich klas. Naturalnie cała reszta miała nieco wolnego. Udało mi się nawet umówić na spacer z Martą.
Pogoda znacznie się poprawiła. Słońce zawieszone coraz wyżej nad horyzontem oświetlało ziemię ciepłymi promieniami i zwiastowało nadchodzące lato. Przynajmniej takie wrażenie można było odnieść patrząc na nieskazitelnie czyste i błękitne niebo. Liście na drzewach nadal nie były do końca rozwinięte z pąków i burzyły ten obraz. Temperatura powietrza pozwalała jednak na to, by schować znienawidzoną kurtkę do pudła i cieszyć się ciepłem słońca na skórze.
Marta była jedyna pod ręką, znałam ją od dawna, a poza tym była z gatunku ludzi, którzy nie próbowali narzucać innym swojego zdania. Podczas naszego pierwszego od niepamiętnych czasów spaceru w niezagęszczonej kłótnią i nieporozumieniami atmosferze, poczułam nagłą potrzebę zwierzenia się jej ze swoich obaw. Kiedy skończyłam mówić podniosłam oczy na przyjaciółkę, której twarz wyrażała nieograniczoną konsternację. Byłam niemal pewna, że Marta nie zrozumiała nic z mojej chaotycznej wypowiedzi, kiedy zmarszczyła brwi w zastanowieniu.
– Hm Zuzia sama musisz zdecydować. Ja nie mieszam się w wasze sprawy – powiedziała.
Jej głos brzmiał bardzo naturalnie. Wyczułam, że wcale nie zamierza się kłócić i też zależy jej na rozwiązaniu problemu. Skinęłam głową zachęcając ją do dalszego mówienia.
– Wiesz od Kamila słyszałam dużo o twoim chłopaku, ale skoro ci się podoba, to nie mówię, że masz go rzucić czy coś.
– A co takiego słyszałaś?
Marta zawahała się zanim zgodziła się opowiedzieć o tym co o swoim bracie mówił Kamil.
– No wiesz wygląda nawet na takiego trochę egoistę i pozera. Nie gwiazdorzy?
– Trochę – przyznałam.
Niczego nowego nie dowiedziałam się o swoim chłopaku. Sama widziałam, że jest zarozumiały, egoistyczny, pyszny i mało się mną zajmuje. Chciałam widzieć w nim zalety, ale te niestety ograniczały się do wyglądu i talentu artystycznego jaki posiadał. Możliwości jakie posiadał też znacznie przewyższały moje. Przypomniałam sobie co powiedział kiedyś na spacerze o wyjeździe do Warszawy do liceum. Zaczęłam widzieć taką przyszłość jako całkiem realną. Więc byłam tylko jedną z wielu. Dziewczyną na chwilę.
– Co tak się zamyśliłaś? – spytała mnie po chwili Marta.
– A nic – odparłam szybko. – Myślisz, że powinnam z nim zerwać?
– Nie, dlaczego? – zdziwiła się. – Myślę, że najpierw możesz spróbować z nim porozmawiać.
– Wiele osób mi tak mówi, że wiesz nie pasujemy do siebie.
– Tak?
– No wiesz jaki on jest – powiedziałam spoglądając znacząco na Martę.
– Nie wiem. Słyszałam od Kamila, ale chcę też usłyszeć od ciebie.
– Jest zarozumiały. Dokładnie jak mówił Kamil i jest egoistą. Chce jechać do Warszawy do liceum.
Marta uniosła brwi.
– Dziwny pomysł – powiedziała.
– Niby tak, ale wiesz on ma takie różne talenty. Myślę, że to całkiem możliwe – uśmiechnęłam się przypominając to co uważałam za największą zaletę mojego chłopaka. – Świetnie rysuje, więc może pójdzie do jakiejś artystycznej szkoły, a u nas takiej nie ma. Gra w przedstawieniach. Może chce być aktorem.
– To nawet nie wiesz kim chce być twój chłopak? – Marta spojrzała na mnie ze zdziwieniem mieszającym się z przerażeniem.
– Nie.
– Zuza!
– Co?
– To jak wy funkcjonujecie?
– Też tego nie wiem.
Marta w milczeniu pokręciła karcąco głową.
– Ja z Alanem często mówimy o swojej przeszłości i planach na przyszłość – powiedziała po chwili w zamyśleniu.
– Ej Marta nie mówiłaś, że jesteś z tym Alanem! – wyszczerzyłam się.
– Bo nie jestem – odparła powoli. – Jeszcze.
– No nieźle. A jaki on jest? Jak wygląda?
– No jak pewnie się domyślasz jest metalem. W sumie jest podobny do Łukasza. Ma takie półdługie włosy i zazwyczaj robi kitkę. Niebieskie oczy, wysoki, brunet.
– Czyli przystojny?
– No dla mnie tak – uśmiechnęła się.
– Dla mnie też. Taki styl nie jest zły. Pamiętasz tego z przedstawienia na dzień kobiet. Ciacho.
Marta spojrzała na mnie zdziwiona.
– Coś ty! Tamten był brzydki.
Roześmiałam się.
Usiadłyśmy na ławce w parku. Z pobliskiej kawiarni czuć było zapach ciepłego ciasta i bitej śmietany. Na samą myśl o słodyczach zrobiłam się głodna. Zauważyłam jak Marta z utęsknieniem spogląda w stronę knajpki. Nie stać nas jednak było na zamawianie wykwintnych deserów.
– Może kupimy sobie lody? – zaproponowałam.
Marty nie trzeba było prosić.
Każda z nas wybrała swój ulubiony smak. W przypadku Marty był to truskawkowy, dla mnie czekoladowy. Z zimnym przysmakiem wróciłyśmy do parku. Nasza ławka okazała się już być zajęta, więc ruszyłyśmy wolno alejką przykrytą tylko z lekka cieniem gołych jeszcze gałęzi drzew.
Z ukosa spojrzałam na Martę, która zamyślona wpatrywała się w dal.
– A co z Kamilem? – spytałam prosto z mostu.
– Z Kamilem? – zdziwiła się. – Z Kamilem nic.
– Ale przyjaźnicie się?
– Nie. Jemu chyba chodzi tylko o jedno. Poza tym nie jestem w jego typie. Jestem za miękka.
– Za miękka?
– No wiesz – zaczęła Marta i spojrzała na mnie znacząco. – Nie zwalam z lekcji, nie mam wszędzie kolczyków. Nie przefarbowałam nawet włosów, bo mama nie pozwoliła. On lubi twarde laski, zbuntowane.
– No rozumiem – powiedziałam. – Zbuntowane. Jak on.
– Dokładnie – potwierdziła moja przyjaciółka. – Jak on.
Spacer z moją przyjaciółką szybko dobiegł końca. Zapomniałam już jak szybko mija mi czas z Martą. Bez względu na to jak długo nie rozmawiałyśmy ze sobą, zawsze potrafiłyśmy znaleźć wspólne tematy. W pewnym momencie obie spostrzegłyśmy się, że słońce zaszło, powietrze zrobiło się chłodniejsze, a zegarki wskazywały późną godzinę. Pożegnałyśmy się pośpiesznie wiedząc,  że nasze mamy w żadnym wypadku nie pamiętają czasów, gdy same były w naszym wieku i czekają już na nas z kazaniami. Bez względu na to uśmiechałam się. Może Marta trochę się zmieniła, ale w gruncie rzeczy wciąż była tą samą Martą.

3 komentarze:

  1. Powiem Ci bardzo przyjemny i ładnie napisany rozdział :). Marta jest bardzo fajna jako bohaterka. :D.
    Pozdrawiam.
    Isiia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja początkowa reakcja: pierwsze zdanie - o, coś się zapowiada.... Drugie zdanie - tak, tak, tak!!! Nareszcie!!! Trzecie zdanie - Zuza, ty głupolu -.- xd
    Spacerek, spacerek... Kiedy będzie ciepło? Też chce iść xd
    W każdym razie fajny rozdział. Nie porywający, ale dzięki niemu mamy wyjaśnioną sytuację z Martą, która już awansowała w mojej tabeli ulubionych postaci, oraz obraz Michała wykreowany przez dziewczyny. I to jaki fajny ;) Znasz moje zdanie w tej kwestii więc wiesz, ze Jak dla mnie super :D
    No i Kamil... Coś tu mi nie pasuje. Skoro Marta jest dla niego "za miękka" a zadaje się z Alanem i w ogóle tymi wszystkimi metalami, to ck dopiero Zuza?! *_* A przecież z nią gadał i przez chwilę było fajnie <3
    Szybka jesteś z tym pisaniem. Rany, jak ją chciałabym mieć dużo wolnego czasu!
    Buziaki :*
    Merr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech no ja właśnie nie mam wolnego czasu :/ Kocham pisać i robię to kosztem innych zajęć niestety xD

      Usuń