Święta, święta i po świętach. Oto kolejny rozdział mojej twórczości, mimo że poprzedni nie miał poczytności. Czytajcie i KOMENTUJCIE!
***
Już dawno zauważyłam, że nasza paczka się rozpada, ale nie
miałam pomysłu jak temu zaradzić. Podsunęła mi go Paulina, która upierała się
przy przekonaniu, że Aneta chce się ze mną zaprzyjaźnić i jak najwięcej czasu
powinnyśmy spędzać razem. Moim zdaniem obie coś knuły, ale dlaczego nie
miałabym tego wykorzystać. Udawałam, że mi też zależy na przyjaźni z Anecią.
– To może zatańczymy na zakończeniu? Tak jak w tamtym roku?
– spytałam trochę złośliwie. Wiedziałam, że Aneta nigdy nie zatańczy.
– Chcesz?
– No jasne – powiedziałam. – Brakuje mi tego. Prób,
występów. A tobie nie?
– Mi też – przyznała.
– Otóż to. Najwyższa pora zebrać zespół.
Paula popatrzyła na mnie z niedowierzaniem.
– Mówisz serio?
– A czemu nie?
Cały następny tydzień planowałyśmy reaktywacje zespołu i
zapraszałyśmy dziewczyny na próby. Po tych pięciu dniach wyznaczyłyśmy datę
spotkania organizacyjnego, na którym pojawiła się prócz nas tylko Karolina –
dziewczyna z klasy Michała i koleżanka Pauli. Przyszła popatrzeć.
– Wiesz co mi to przypomina takie castingi na które nikt nie
przychodzi – powiedziała znudzona Paulina leżąc na ławce.
– To może ktoś jeszcze przyjdzie – odezwała się Karolina, a
obie z Paulą posłałyśmy jej mordercze spojrzenia.
– Ok nic nie mówię.
– To nie marnujmy czasu – zwróciłam się do Pauli. –
Poszukajmy muzyki, zacznijmy tworzyć układ.
Moja przyjaciółka spojrzała na mnie z niedowierzaniem.
– We dwie?
– No a czemu nie?
Paulina nie koniecznie była zachwycona tym pomysłem.
– Czemu nie przyszły dziewczyny?
– Mnie pytasz? – zdziwiłam się.
Właściwie to dobrze wiedziałam dlaczego żadna nie przyszła.
Pomijając kwestie ocen i tego, że większość miała zagrożenia z matematyki po
prostu im się nie chciało. To nie było to co na początku, kiedy wszystkie
tańczyłyśmy i każda chciała być lepsza od innych. Teraz zwyczajnie Julka nie chciała
tańczyć z Paulą, Agnieszka i Maja miały w głowie tylko problem tego jak znaleźć
sobie chłopaka, a Marta – przyznajmy szczerze – nigdy nie była tym
zainteresowana.
Potrzebowałyśmy minimum czterech tancerek nie wliczając nas
samych. Karolina kategorycznie odmówiła. Uznałyśmy, że musimy czymś zachęcić
dziewczyny do własnego pomysłu. Niestety nijak nie wiedziałam jak to zrobić, a
Paulina chyba umywała ręce.
Pewnego upalnego dnia, gdy nie chciało mi się nawet wstawać
z przyjemnie zimnej kamiennej posadzki, siedziałam sama pod klasą od geografii
i gapiłam się w przeciwległą ścianę korytarza. Oprócz mnie na piętrze była
tylko grupka chłopaków, którzy jak zwykle wygłupiali się robiąc przy tym
ogromny hałas. Nie miałam pojęcia skąd biorą na tę energię. Z wielkim wysiłkiem
odwróciłam głowę w ich stronę i nagle mnie olśniło. Artur!
Cała moja witalność powróciła do mnie wielką mocą i
natychmiast obiegłam całą szkołą w poszukiwaniu Pauliny. Znalazłam ją dopiero
na boisku leżącą na sfatygowanej ławce i wygrzewającą się w najlepsze na
słońcu.
– Wszędzie cię szukałam – wydyszałam stając nad nią
zziajana.
Paula spojrzała na mnie jednym okiem osłaniając ręką twarz
od słońca, mruknęła coś w odpowiedzi i całkowicie zignorowała moją obecność.
– Mam pomysł – powiedziałam.
– Zasłaniasz mi słońce – poskarżyła się moja przyjaciółka.
– Paula to ważne. Wstawaj.
– Nie mam zamiaru. Co ważne?
– Chodzi o zespół – powiedziałam. – Mam pomysł jak zachęcić
Agę i Majkę do przyłączenia się.
– Mhm – mruknęła Paula. – To mów.
– To poufna rozmowa, a z resztą jak mam ci mówić jak leżysz
i nawet nie wiem czy mnie słuchasz?
– Zuza. Moja skóra od pół roku nie zaznała słońca. Chcesz
jej tego odmówić? Jak mam jej to powiedzieć? Spójrz jak wyglądam. Jak trup,
zombie, Frankenstein!
– Ta. Jak Królewna Śnieżka. Daj spokój i chodź, bo zaraz
koniec przerwy.
– To poczekaj do końca tej przerwy.
Tak czy inaczej nie miałam wyjścia. Musiałam poczekać aż
skończy się przerwa, by Paula łaskawie raczyła mnie wysłuchać. Nie byłam
zwolenniczką rozmów w trakcie lekcji, szczególnie geografii, którą mieliśmy z
żonką dyrektora, ale nie miałam wyjścia. Opisałam Paulinie dokładnie swój plan,
a raczej jego wstępny szkic. Artur Tobaszewski – ciacho naszej klasy miał być
głównym ogniwem całego przedsięwzięcia.
Jak wszystkim było wiadomo Tobi był „artystą”. Znaczy to
mniej więcej tyle, że pisał własne piosenki, rapował i tańczył. Oprócz tego
miał to, czego nie brakuje żadnemu prawdziwemu artyście, czyli niepokorną
duszę. Byłabym jego fanką jak większość dziewczyn z klasy gdyby nie wagarował i
nie palił.
Był jak najbardziej w moim typie – blondyn z niebieskimi
oczami, wysoki i skejt. Uważałam, że nie mam u
niego najmniejszych szans, ale jeśli chodzi o zespół, mógł nam pomóc.
Miał razem ze swoimi kolegami luźny zespół, którego skład zmieniał się w
zależności od tego komu akurat chciało się być jego członkiem. Co więcej
większość jego kolegów była tak samo przystojna.
Kiedy skończyłam opowiadać szukałam entuzjazmu w oczach
Pauliny, ale go tam nie znalazłam. Gdybym powiedziała to Julce zaczęłaby skakać
z radości. Blondynka jednak patrzyła na mnie w oczekiwaniu na dalszy ciąg jakby
nie złapała sensu.
– Musimy poprosić Artura o to, by wystąpili z nami. Wiadomo,
że Majka na niego leci, więc będzie też chciała tańczyć i Aga razem z nią.
Wtedy może nawet wystarczy nam ta czwórka.
– Chyba nie tylko Majka na niego leci – powiedziała Paula. –
Nie wiem co wy w nim widzicie.
– Nie lubisz go?
– Nie.
Zaskoczona słowami Pauliny postanowiłam na własną rękę
nawiązać współpracę z Arturem i jego kolegami. Niestety jeśli chodzi o szkolne
ciacha w paradę wchodzi mi moja nieśmiałość. Wkurzona na to, że plątał mi się
język postanowiłam zagadać do Karola – kolegi Artura, który też był ze mną w
klasie.
Na polskim siedział dokładne za mną. Upewniwszy się, że
nauczycielka, która zachowywała się jak cyborg, nie patrzy odwróciłam się do
niego.
– Hej mam sprawę – szepnęłam.
– Dycha.
– Co?
– Kupujesz czy o co ci chodzi?
– Co kupuję? – zdziwiłam się. – Nie, chodzi mi o Artura.
Karol zerknął na mnie i uśmiechnął się.
– Co chcesz numer? czy mam cię z nim umówić?
– Nie… - zaczęłam, ale nagle w klasie zrobiło się cicho a ja
poczułam na plecach palący wzrok cyborga.
Odwróciłam się powoli i spojrzałam w jej wwiercone we mnie
oczy.
– Przepraszam – wymamrotałam, a ona odwróciła się do
tablicy.
Rzuciłam Karolowi mordercze spojrzenie i zabrałam się za
pisanie wiadomości na kartce.
Pierwsza „próba” z Arturem i jego kolegami odbyła się w
najbliższy piątek. Właściwie trudno to było próbą nazwać, ponieważ chłopcy po
prostu przyszli i zajęli się sobą. Okazało się, że jest wśród nich kuzyn
Pauliny, a ona zaprosiła do nas jeszcze jedną dziewczynę z młodszej klasy i
przejęła stery.
– Ok słuchajcie – powiedziała, ale większość ją zignorowała.
– Ej no cisza! Posłuchajcie.
W końcu chłopacy przestali gadać i dopuścili Paulinę do
głosu.
– Chcemy zatańczyć na zakończeniu. Dodatkowo stworzyć stałą
grupę taneczną i występować na innych szkolnych imprezach, więc dobrze byłoby
ustalić stały skład i regularnie spotykać się na próbach. Kto jest za?
Ja, Paula i Ola z pierwszej klasy podniosłyśmy ręce.
– Co mamy z tego mieć? – spytał Artur?
– Będziecie mogli występować tak często jak nam się uda.
Może komuś spodoba się wasza muza i nagracie płytę? Kto wie. W każdym razie
promocja.
– My już mamy grubo fanek – powiedział Artur, a reszta
chłopaków wybuchła śmiechem. – I płytę też.
– Tak? – zdziwiłam się.
Tobi wyjął rzeczywiście jakąś płytę w szarej okładce. Nie
zdążyłam się przyjrzeć, bo odwrócił się i włożył ją do szkolnego odtwarzacza.
– Robimy tak – powiedział – wy tańczycie do naszej muzy, a
my czasami występujemy z wami. Ja będę rapował, bo tańczyć nie umiem.
Koledzy Artura znowu zaczęli się śmiać.
– Cicho. To ja będę rapował, a Szymon i Łysy będą tańczyć z
wami.
– Mamy tylko trzy dziewczyny – powiedziała Paula.
– Trudno – Artur rozłożył ręce.
– Możemy być waszymi tancerkami do zespołu albo śpiewać
chórki – powiedziałam, a Paula obrzuciła mnie karcącym spojrzeniem.
– Nie chcemy chórków.
– A my potrzebujemy więcej dziewczyn do zespołu.
– To sobie znajdźcie.
– One nie chcą tańczyć. Z wami zatańczyłyby na pewno.
– Ok pokażcie co umiecie.
Stremowane zatańczyłyśmy jeden z układów, które pamiętałyśmy
z zeszłego roku. Ola nie tańczyła, więc musiałyśmy z Pauliną zrobić to we dwie.
Artur i jego koledzy przyglądali się nam wymieniając między sobą jakieś
komentarze. Naturalnie nic nie słyszałam, ale nie wyglądali na zachwyconych, a
raczej rozbawionych naszym występem. Kiedy skończyłyśmy Paula wyłączyła muzę i
obie wlepiłyśmy w nich oczekujące spojrzenia.
– No, nie powiem, dziewczyny – powiedział Artur i zaczął
klaskać. – Zupełnie nie nasze klimaty.
– Jak to nie wasze klimaty? – spytałam.
– No taki tam popik. Nie nasza muza. Jak my mamy z wami
tańczyć? – powiedział Karol.
– No dokładnie – powiedział Artur. – My jedziemy freestyle,
dash, ewentualnie jump style, co nie Szymon?
– Ta jest.
– To się przygotujcie na następny raz – powiedział Artur. –
Nara.
Patrzyłyśmy z Pauliną jak wychodzą ze szkoły. Ja z
uśmiechem, ona wkurzona.
– To jest sukces.
Paulina obrzuciła mnie pogardliwym spojrzeniem.
– Ta sukces – mruknęła.
By nauczyć się odpowiedniego układu musiałyśmy znaleźć
pasujący podkład. Tobi i jego ekipa nie zostawili nam swojej płyty, która była
w ich mniemaniu cenniejsza niż ruska ropa. Na szczęście pomyślałam o moim
wspaniałym bracie, który czasami słuchał czegoś podobnego. Razem z Paulą
udałyśmy się do mojego domu zaraz po owej feralnej próbie w szkole. Mikołaja
nie było.
Zakradłyśmy się do perfekcyjnie wysprzątanego pokoju.
Paulina, która nie była w nim nigdy wcześniej, starała się niczego nie dotykać
wyrażając zarazem swój podziw i szacunek. Dawałam jej niewerbalne znaki, by się
zamknęła, bo nie będę słyszała kiedy wróci braciszek.
Podeszłam do biurka i przeszukałam szuflady. Znalazłam kilka
własnoręcznie wypalonych płyt, które zgarnęłam, chwyciłam Paulę za rękę i na
siłę wyciągnęłam z pokoju.
Rozdział jest świetny! :) Ten pomysł z reaktywacją grupy - bomba :) Dlaczego Paulina tak nie lubi tego Artura? No nie wiem, może później się to wyjaśni :) Heh, ciekawe czy ktoś się do nich jeszcze dołączy :) Najlepsza akcja była z przeszukaniem pokoju Mikołaja. Po prostu przypomina mi się moje dzieciństwo - robiłam podobnie! ^^ :) Och, bardzo lubię to czytać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na nn :)
Nie podziękowałam Ci za dedyk, ale dodałaś tą część i musiałam przeczytać tamto i to. A, że wolę zostawiać komentarze pod ostatnią częścią to tamtej nie skomentowałam. Zamotałam, więc dziękuję za dedyk. W końcu był Jacek! : D
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z przywróceniem grupy.
Artur. Hmm... Blond włosy i niebieskie oczy - mój typ, ale nie skejt. Raczej glany, pieszczochy i te sprawy. Jak czytałam i jego wyglądzie to mi przed oczami stawał chłopak ze szkoły, tylko, że on ma ciemne włosy, ale też jest skejtem. Ech...
Jestem ciekawa również dlaczego Paulina nie lubi Artura. No nic, mam nadzieję, że wszystko się wyjaśni.
Pozdrawiam
Darkness.
Uuu! Bosko piszesz, nareszcie Jacuś, no i chcę Michała ;P Czekam na następne rozdziały ~ Bysiaczek16
OdpowiedzUsuńHmmm, miały fajny pomysł z reaktywacją grupy ^^. Artur - gdyby był brunetem byłby moim ideałem, ale "+" że jest skejtem :D. Czemu Paula go nie lubi ? ;\ Mam nadzieję, że wyjaśnisz wszystko w nexcie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Isiia.
+ http://just-trust-isiia999.blogspot.com/
+ http://behind-of-the-scene.blogspot.com/
Haha, ją chyba mam jakąś telepatie z Darkness, bo też Ci chciałam teraz podziękować za Jacusia, bo niestety wyjechałam na święta i nie miałam internetu ;P Tak więc: dziękuję za mojego ul. bohatera i dedykację :*
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału: co ja mogę powiedzieć... Fajny jak zwykle! Po prostu czasem brakuje mi słów :P W każdym razie pomysł z reaktywacją grupy , bomba. Sama tańczę, więc opowiadanie w takiej wersji to dla mnie podwójna frajda ^^
Tylko mi się jakoś Artur nie podoba. Mam uraz do skejtow (dłuższa historia) a on wydaje się być nadętym i samolubnym bufonem -.- Nawet nie dał szansy im zatańczyć do innej muzy, co było chamskie. Takie tam bożyszcze szkolne nic sobą nie reprezentujące. Plus dla Pauliny, bo go nie lubi! ;D
Haha, pomysł z przeszukaniem pokoju - taka drobnostka, a może sprawić tyle radości :P
Czekam na next!
Buziaki
Merr
Hm no ja za to lubię skejtów, każdy ma swój gust xD
OdpowiedzUsuńŻeby nie było skejtów takich prawdziwych, co potrafią coś na desce ;>