niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdział 46. - Tania blondyna

     Michał obejmował w talii długowłosą blondynkę. Jej ramiona oplatały jego szyję mocno jak boa dusiciel. Była tak przeraźliwie chuda, że jedna jego dłoń z łatwością zmieściłaby jej tyłek. Z resztą spoczywała nisko na jej plecach jak gdyby miała taki zamiar.
     Michał zobaczył mnie. Jego duże, szare oczy przewierciły na wylot moją głowę, serce i duszę. Nie zrobił nic. Tylko patrzył. Jakby chciał powiedzieć, że to jego zemsta i kara dla mnie. Wytrzymywałam jego spojrzenie, ale poczułam jak do oczu napływają mi łzy. Robert mówił prawdę. Blondynka jest „fajną dziewczyną”. W tle, jakby przez grubą szybę słyszałam słowa piosenki: „… muszę się pozbierać i iść dalej, to czas by stać się dużą dziewczynką, a duże dziewczynki nie płaczą…”. Wiedziałam, że jest głośno, ale nie słyszałam nic. Tylko te słowa. I wiedziałam, że już nigdy ich nie zapomnę, a za każdym razem, gdy je usłyszę będę mieć przed oczami tę scenę. Podobnie jak wyraz triumfu na jego twarzy. Zerwałam, ale to on wygrał. Pokonał mnie w najokrutniejszy możliwy sposób. Nie dość, że czułam wyrzuty sumienia, on pokazał mi, że jego zraniłam i ma powód do zemsty.
     Oderwałam wzrok od długich blond włosów i zgrabnego tyłka dziewczyny i pobiegłam do szatni. Dyżurny przyglądał mi się ze współczuciem otwierając zamek. Musiałam wyglądać żałośnie. Do tego miałam wrażenie, że wie. Zna moją historię od samego początku i obstawiał taki koniec. Wie, jaka jestem głupia. Siłował się z zamkiem a ja posłałam mu nienawistne spojrzenie. Kiedy tylko otworzył mi drzwi wbiegłam i wzięłam swoją kurtkę. Potok łez wzbierał. Wkrótce już nic nie widziałam, Na ślepo przedzierałam się przez tłum i wybiegłam na zewnątrz, gdzie dałam upust swoim emocjom. Płakałam głośno pierwszy raz od niepamiętnych czasów. Na szczęście nikogo nie było na parkingu. Znalazła mnie tylko Paula. Nie powiedziała ani słowa.
     Ulżyło mi. Kiedy się uspokoiłam nie wróciłam na dyskotekę. Poszłam do domu zniszczyć wszystko, co mnie z nim łączyło. W kolejnych dniach w szkole już nawet nie próbowałam szukać go wzrokiem. W końcu poczułam, że w stu procentach się od niego uwolniłam. Miałam go zupełnie gdzieś. Dziewczyny pytała jak się czuję. Martwiły się, ale ja byłam szczęśliwa. W końcu poczułam ulgę. Nie wiedziałam jeszcze jak będzie dalej, ale byłam silniejsza.
     Zaczęłam skupiać się na szkole i nie tylko. Nadal chodziłam na kółko wokalne. Postępy były marne. Zgodnie z przewidywaniami Moniki, pani Malinowska nadal zajmowała się tylko swoim rodzynkiem i poświęcała nam mało czasu. Większość zrezygnowała. Zostałyśmy tylko ja Monika i Karolina. Wydawało mi się, że ta druga radzi sobie lepiej, ale to Monia zawsze wpychała się na pierwszy plan, śpiewała zawsze i wszędzie. Nawet na ulicy, a wtedy przechodnie patrzyli na nią jak na idiotkę. Oczywiście nie zwracała na to uwagi.
     Czas mijał szybko. Nadszedł listopad niosąc ze sobą hektolitry opadów. Wszystko pokryło się błotem. Miałam wrażenie, że ta brunatna maź wypływa nawet z drzew i pełznie po ścianach. Całą dobę trwała noc. Nic dziwnego, że każdemu ciągle chciało się spać.
     Michała zobaczyłam dopiero półtora tygodnia po dyskotece. Szkoła organizowała konkurs z okazji Dnia Niepodległości. Chcąc czerpać z życia pełnymi garściami zapisałam się nawet na konkurs historyczny. Nie sądziłam, że też tam będzie. Było tylko kilka pytań. Już na kolejnej przerwie zwołano apel, na którym ogłoszono wyniki i rozdano nagrody. To nieprawdopodobne, ale zajęłam drugie miejsce i wygrałam bilet do kina. Michał nie był nawet wyróżniony. Kiedy wyszłam po nagrodę nie klaskał. Spojrzał na Fabiana i powiedział mu coś do ucha. Brunet zignorował go i niebawem dołączył do mnie. Zajął pierwsze miejsce.
     – Gratulacje – powiedział mi.
     – Dziękuję. Nawzajem.
Spojrzałam na w jego błękitne oczy. Uśmiechnął się.
     – I nie przejmuj się Michałem – dodał po chwili. – To dupek.
     Postanowiłam wziąć sobie do serca jego radę i uśmiechnęłam się promiennie do swojego byłego wracając do swojej klasy. Zrobił naburmuszona minę. Patrycja zaczęła mi radzić bym brała się za Fabiego to Michał będzie zazdrosny, ale jej rad już nie chciałam brać pod uwagę.
     Mimo iż miałam coraz więcej zajęć od zerwania z Michałem częściej się nudziłam. Dziewczyny nie dzwoniły. Nie wiem dlaczego. Kiedy w galeriach pojawiły się bożonarodzeniowe dekoracje wpadłam na wspaniały pomysł. A właściwie na kilka pomysłów. Pierwszy z nich wprowadziłam w życie zapraszając Julkę do siebie. Chciałam odnowić kontakty z przyjaciółkami. O drugim, większym planie miałam jej zamiar opowiedzieć.
    – Co? – zdziwiła się Jula. – Zapisałaś się do kościelnego kółka aktorskiego? Coś takiego w ogóle istnieje?
      – No jak widać tak – odparłam dumna ze swojego cudownego pomysłu. – Teraz organizujemy jasełka.
Julia zrobiła zdziwioną minę.
   – Widzę, że ty bez mężczyzny całkiem wariujesz – powiedziała kręcąc głową, co odwzajemniłam ironicznym uśmiechem.
      – Nie widzę w tym nic złego – powiedziałam.
      – A ten twój Kacper czasem nie gra w tym przedstawieniu? – spytała Julka po chwili.
      – Gra – odpowiedziałam.
      – Aaa! – krzyknęła, jakby złapała mnie na gorącym uczynku. – Więc to dlatego się zapisałaś.
W odpowiedzi rzuciłam w nią poduszką, co stało się początkiem większej bitwy. Kiedy walczyłyśmy śmiejąc się do rozpuku drzwi pokoju powoli się uchyliły.
      – Sorki – powiedział Mikołaj wychylając się lekko zza drzwi. – Pukałem.
Odruchowo rzuciłam w niego poduszką i ku mojemu zdziwieniu wcale nie zaczął się wydzierać, że jestem gówniarą. Podniósł poduszkę i z uśmiechem na ustach wszedł do pokoju.
      – Mama cię woła – powiedział.
Moja twarz nie była już roześmiana, a przybrała wygląd bardzo zdziwionej. Z otwartymi ustami patrzyłam na brata, który rozsiadł się na moim łóżku.
      – Wyjazd z mojego łóżka z tym tyłkiem – powiedziałam wskazując na drzwi.

     Mikołaj wstał bez słowa i powoli szedł w stronę wyjścia. Wyminęłam go w drzwiach i zbiegłam schodami w dół. Odwróciłam się, by spojrzeć w górę. Miko wrócił z powrotem do mojego pokoju. Zmarszczyłam brwi.

3 komentarze:

  1. Czemu wrócił z powrotem do jej pokoju? Co chcą od niej rodzice? Dużo pytań, mało odpowiedzi. Mam nadzieję, że niedługo się to wyjaśni.Twoja historia jest bardzo przyjemne w czytaniu. Czekam nn.
    Pozdrawiam Amy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może Mikołajowi podoba się Julka? Taki nagle miły się zrobił. No i wrócił do pokoju. A ta sytuacja z rodzicami, to może tylko sposób na pozbycie się Zuzy z pola widzenia. :P

    OdpowiedzUsuń