sobota, 8 czerwca 2013

Rozdział 40. - Ucieczka

   Całą noc nie zmrużyłam oka w obawie, że nie zdołam obudzić się na tyle wcześnie, by zdążyć przed dziadkiem, który zrywał się skoro świt, by nakarmić króliki i podciąć gałązki w sadzie. Kiedy już zaczęło świtać wstałam i ubrałam się poruszając na palcach i uważając, by nikogo nie zbudzić. Na białej kopercie, która była jedynym kawałkiem papieru jaki udało mi się znaleźć w tym domu, napisałam dużymi literami wiadomość do babci o tym, że zapomniałam kilku rzeczy i muszę po nie wrócić. Zadowolona ze swojego pomysłu zostawiłam kopertę na stole i wymknęłam się z domu.
    Na wieś nie dojeżdżały autobusy, a ja nie miałam nawet roweru. Jedynym wyjściem jakie mi pozostało było przejść dziesięć kilometrów na własnych nogach, co zajmowało pond godzinę. Wąską szosą prowadzącą przez pola nie przejeżdżało zbyt wiele samochodów. Nie mogłam więc liczyć na to, że uda mi się kogoś zatrzymać, ale przynajmniej miałam okazję podziwiać widoki i pooddychać świeżym powietrzem.
    Idąc poboczem wąskiej, niemal polnej drogi podziwiałam pasące się w oddali konie, które na mój widok podnosiły łby i strzygły uszami. Na skórze czułam dotyk gorącego letniego słońca i łaskotanie delikatnego, ciepłego wiatru. Pomyślałam, że wieś nie jest wcale taka zła i zapewne pobyt u babci mógłby należeć do udanych, gdyby nie fakt, że chciałam być blisko Kacpra.
    W pewnym momencie usłyszałam rozmowy. Jeden z głosów należał do dziewczyny, a drugi do chłopaka i właśnie ten wydał mi się dziwnie znajomy. Odwróciłam się w momencie, gdy rowerzyści byli już kilka metrów ode mnie. W pierwszym momencie Kamil nie rozpoznał mnie. Dopiero kiedy zauważył, że mu się przyglądam zwrócił na mnie uwagę i się uśmiechnął.
    – Cześć – powiedział zatrzymując się. Jadąca z nim dziewczyna zrobiła to samo, ale jej miny w żaden sposób nie można było porównać do uśmiechu.
    – Hej – przywitałam się.
    – Spacer?
    – Nie zupełnie. Utknęłam na wsi, a teraz wracam.
Mina Kamila przybrała wyraz niemałego zaskoczenia.
    – A to się w podróż wybrałaś. Nie masz roweru?
Pokręciłam głową.
Kamil kiwnął na mnie głową spoglądając na swój bagażnik.
    – Wskakuj.
    – Mogę?
    – Jasne.
    Nieporadnie wsiadłam na swoje miejsce czując na sobie wrogie spojrzenie blondynki. Nie mogłam być tego na sto procent pewna, ale zgadywałam, że była to dziewczyna Kamila. Miała długie, proste blond włosy i niebieskie oczy, ale nie była ładna. Jej blada skóra niemal lśniła w letnim słońcu. Był już sierpień i moja już dawno nabrała złocistego odcienia, mimo że też miałam jasną karnację. Ponadto jej nieprzyjazne spojrzenie odbierało jej sporo urody. Przypominała trochę Anetę, ale była wyższa i wyglądała na starszą.
    Rozmowa między naszą trójką nie kleiła się za bardzo. Czasami tylko Kamil zagadywał którąś z nas i choć starałam się odpowiadać przyjaznym tonem, dziewczyna jadąca z nami wcale nie zwracała na mnie uwagi i momentami wchodziła mi w słowo. Wkrótce nawet Kamil dał sobie spokój i jechaliśmy w milczeniu. Kusiło mnie, by spytać o Michała, ale nie dałam rady tego zrobić. Poza tym było mi wstyd, że pozwoliłam na zerwanie kontaktu bez słowa. W końcu doszłam do wniosku, że powinno mi to być obojętne, choć w rzeczywistości byłam wściekła i smutna.
    Marzyłam by jak najszybciej dojechać do miasta. Droga nie mogła nam zabrać więcej niż dwadzieścia minut, ale mi wydawało się, że czas rozciągnął się do niewyobrażalnych rozmiarów. Męczyła mnie cisza i napięcie między nami. Przypomniałam sobie co o Kamilu mówiła Paulina, ale nie mogłam z nim swobodnie porozmawiać przy dziewczynie. Walczyłam też z pokusą wspomnienia choć mimochodem o Michale. Chciałam zobaczyć jego reakcję, ale nie mogłam się na to zdobyć.
    W końcu dojechaliśmy do miasta. Kamil zaoferował mi podwiezienie pod sam dom, ale blondynka chrząkając porozumiewawczo dała mu znak, by nie proponował takiej pomocy. Pożegnałam się z nim i ruszyłam w stronę osiedla. Walcząc z pokusą, by udać się od razu do Kacpra skierowałam się do domu. Weszłam do pustego mieszkania i poczułam się dziwnie samotna. Praktycznie nigdy nie zostawałam w nim sama. Zawsze ktoś był w pobliżu, a teraz w domu panowała głęboka cisza.
    Powoli wspięłam się po schodach na górę i znalazłam swój szkolny plecak. Były w nim jeszcze książki, które szybko wyjęłam i spakowałam kilka potrzebniejszych rzeczy, takich jak mp3, czasopisma i inne umilacze czasu. Szczęśliwa z takiego pomysłu postanowiłam udać się do Kacpra.
    Rodzina Łukaszewskich jak zwykle przywitała mnie ciepło i miło. Choć był dopiero późny ranek wszyscy dawno byli na nogach i gotowi do zabawy. Jacek przywitał mnie wielkim uśmiechem, jednak mina Kacpra wydała mi się nieprzyjazna. Zaprosiłam go na spacer, na który chętny był każdy z jego rodzeństwa. Z trudem udało mi się ich spławić.
    Poszliśmy nad jezioro, gdzie opowiedziałam Kacprowi o swoim pomyśle ucieczki od babci. Spojrzał na mnie z karcącą miną.
    – Czyś ty zwariowała?
    – Ja? Niby dlaczego?
    – Twoja babcia pewnie od zmysłów odchodzi. Masz czternaście lat i zostałaś pod jej opieką, a uciekasz? Tylko po to by… Po co właściwie?
Spojrzałam na niego z wahaniem niepewna czy powiedzieć prawdę.
    – Bo tam jest nudno. Wcale nie miałabym co robić. Pomyślałam, że wrócę do domu. Co to za problem bym sama mieszkała?
    – Duży. – Kacper wyjął z kieszeni komórkę. – Masz, dzwoń do niej.
    – Teraz?
    – Tak, teraz. Im szybciej tym lepiej.
    – Później do niej zadzwonię.
    – Dzwoń. – Głos Kacpra był stanowczy, a jego niebieskie oczy wyglądały jak zachmurzone niebo.
Wolałam się nie sprzeciwiać. Wzięłam z jego ręki telefon i posłusznie wybrałam numer babci.
    – Cześć babciu. Przeczytałaś moją kartkę? No tak jestem w domu. Wrócę później. Wieczorem. Obiad zjem u koleżanki – powiedziałam niepewnie. Kocham cię, pa.
Oddałam Kacprowi telefon, a on niemal wyszarpnął go z mojej dłoni.
    – Wrócisz teraz.
Jęknęłam cicho.
    – Co? Nie rozkazuj mi. Wrócę kiedy będę chciała.
    – Ciekawe jak.
    – Jakoś – powiedziałam obrażona i odwróciłam głowę.
    – No ok – powiedział Kacper. – Wrócisz później. Moja mama cię odwiezie. Ale nie zachowuj się więcej jak rozkapryszone dziecko i nie uciekaj, jasne?
Spojrzałam na niego z wyrzutem.
    – Nie jestem rozkapryszonym dzieckiem – powiedziałam. – Nie rozumiesz. Ale dzięki.
    – Czego nie rozumiem?
    – Nieważne.
    – Zuza – powiedział i uśmiechnął się. – Wybacz mi to rozkapryszone dziecko. Powiedz o co chodzi?
Oczy Kacpra nie były już takie rozgniewane, więc postanowiłam powiedzieć mu połowę prawdy. Drugą wolałam na razie zachować dla siebie.
    – Bo wiesz miałam chłopaka. W sumie nadal mam. Ma na imię Michał. Jest bardzo przystojny, ma takie piękne oczy i ślicznie rysuje. Byliśmy razem prawie pięć miesięcy, a później on razem z rodziną wyjechał do Francji. To było jeszcze przed zakończeniem roku. Miał się odezwać jak wróci, ale nie napisał nawet smsa. Nie widziałam go od tamtego czasu.
    – Może jeszcze nie wrócił? – spytał Kacper.
    – Wrócił – powiedziałam. – Dziś widziałam jego brata.
Kacper roześmiał się.
    – No to cię olał – powiedział. – Też go olej.
    – Dzięki Kacper za wyrazy współczucia – powiedziałam z ironią.
    – Ja ci nie współczuję, bo nie ma czego. Udzielam ci tylko dobrej rady – olej.
    – Ja tu się dzielę problemami, a ty tak mnie traktujesz.
    – Oj tam – Kacper poklepał mnie po plecach. – Zaraz znajdziesz nowego. Jesteś ładna.
    – Chłopak to nie towar. Nie znajdę takiego samego – powiedziałam zrezygnowana.
    – To lepszego nawet.
Spojrzałam na uśmiech Kacpra i dopiero wtedy dotarło do mnie co powiedział. Uważał, że jestem ładna. Czy więc miałam u niego szansę? Z drugiej strony mówił za to, że jestem rozkapryszonym dzieckiem, więc co tak naprawdę myślał?
    – Ty nie masz takich problemów, nie? – spytałam po chwili.
    – Jakich? – Przyjrzał mi się.
    – Z dziewczynami. Masz pewnie całe grono fanek.
Kacper spochmurniał.
    – Nie. Wręcz odwrotnie i nie przejmuję się tym. Czekam na tę jedyną, a nie pierwszą lepszą. Prawdziwa miłość zdarza się tylko raz.
    – Tak uważasz?
    – Tak.
    – Możesz nigdy nie znaleźć dziewczyny jeśli nie będziesz próbował.
   – Nie chcę – powiedział spoglądając mi w oczy. – Idę do liceum i chcę skupić się na nauce. Żadnych dziewczyn. Jeżeli szukasz chłopaka to spytaj Jacka a nie mnie.
    W ten sposób dostałam kosza od Kacpra. Tamtego dnia, choć zostałam u nich na obiedzie i aż do wieczora oglądałam z nimi filmy, nie zamieniłam z Kacprem już ani jednego słowa. Coraz przyjemniej rozmawiało mi się za to z Jackiem i Renatą. Ich mama także była dla mnie bardzo miła i odwiozła mnie do babci, od której nie uciekłam już do końca tygodnia. Codziennie bawiłam się z króliczkami i zapomniałam o wszystkich moich zmartwieniach. 

5 komentarzy:

  1. Hmm... Nie wiem co tak naprawdę myśleć. Rozdział jest ciekawy i fajny, ale nie wiem co napisać :D Muszę poskładać myśli ;) Cóż... Zuzka miała wspaniałą okazję na to, aby wypytać Kamila co się dzieje z Michałem. Swoją drogą to ciekawe co z nim... No cóż, rozumiem. Osoby postronne i nie tylko to uniemożliwiły... Hmm... Złość Kacpra mnie troszkę zdziwiła, danie kosza Zuzi już mniej. Jej postawa mnie zdenerwowała, nie wiem dlaczego... Uważam, że to co "czuła" do Kacpra to było tylko dziecinne, nic nie znaczące zauroczenie. Może dlatego, że ja mam podobne podejście do Kacpra jeśli chodzi o miłość i chłopców... Nie wiem...
    Coś mi mówi, że Zuzia będzie jeszcze z Jackiem! Głosik w mojej główce tak twierdzi :P No nic, okaże się w następnych rozdziałach ;)
    Pozdrawiam i czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Najpierw chciałam Cie baaaardzo przeprosić za nieskomentowanie poprzedniego rozdziału. U mnie pod rozdziałem notka wyjaśniająca.

    Widać, że zmieniłaś styl. Jest dużo opisów, momentami za dużo. Akcję opowiadania, czyli wydarzenia z związane z ludźmi pomijasz, streszczając w jednym akapicie, a zwalniasz opisując trzy razy dłużej ucieczkę z domu babci. Nie wiem jak Tobie, ale mi coś tutaj nie pasuje. W każdym razie - nie wiem, może to przez te dłuższe opisy odczuć - coraz bardziej nie lubię Zuzy.

    Nie jest to jakoś specjalnie uzasadnione. Po prostu jej nie lubię o tyle. Za to Kacpra wręcz przeciwnie :) Gratuluję chłopakowi, że jej dał kosza xd. Co myślała, że mu powie, że ma chłopaka, a ten nagle będzie z nią, przyjmie z otwartymi ramionami i nagle powie, że ją kocha? Ludzie, ona ma 14 lat! Nie wiem, skąd u młodzieży takie "problemy". W zasadzie, nie wiem jakim cudem, uświadomiłam sobie dopiero, że Zuza jest w moim wieku! Możesz mi pogratulować orientu :P

    No i... Będzie Jacek! Przynajmniej tak wnioskuję z ostatnich kilku zdań w rozdziale. Mam nadzieję, że potraktuje Zuzę równie wspaniale jak Kacper. Wiem, wredna jestem xd.

    Swoją drogą Zuza jest strasznie niestała i często zmienia znajomych. A jeśli już o nich mowa...

    Kamil ma dziewczynę? Szczerze, nie spodziewałam się. Nie ma to jak spotkanie w odpowiednim momencie ;) W sumie się nie dziwię blondynie (Kamil zawiodłeś mnie mam nadzieję że to nie jedna z pustych laleczek) że była zazdrosna. Tylko znowu nie rozumiem Zuzy - miała taką szansę, żeby się dowiedzieć, co z jej chłopakiem i nic. Za co?! Ja tej dziewczyny nie pojmuję. Jeśli to ma oznaczać tytuł "tak trudno być mną", czyli tak trudno zapytać brata mojego chłopaka o to gdzie się idiota podziewa przez gapiąca się laskę brata, to ją dziękuję.

    Przepraszam, bo mam wrażenie, że ten komentarz wyszedł strasznie niemiło. Ale, wbrew pozorom naprawdę kolejny fajny rozdział C: Liczę na rozwój akcji oraz pojawienie się Jacka i Michała ;)

    Buziaki
    Merr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm no może faktycznie akcję też mogłabym rozwinąć i rozdziały byłyby wtedy dłuższe. Praktyka czyni mistrza, więc mam nadzieję, że z czasem coraz lepiej będę pisać.

      No tak Zuza jest dziecinna i staram się to podkreślić. Wcześniej trudniej było to zauważyć, a teraz widzę, że zaczyna was denerwować ;)

      Dzięki za bardzo szczery komentarz. Moim zdaniem nie tyle niemiły co po prostu pisany trochę pod wpływem emocji. I dobrze, bo moje opowiadanie mimo iż o zwyczajnej nastolatce potrafi poruszyć (nieskromnie mówiąc) :D

      Usuń
  3. Uuu, Kacper dał Zuzce kosza...
    Tego się nie spodziewałam. Ale to dobrze, może znajdzie się miejsce dla Jacka. :P

    Pozdrawiam, Bairre.

    OdpowiedzUsuń