Całą noc nie
zmrużyłam oka w obawie, że nie zdołam obudzić się na tyle wcześnie, by zdążyć
przed dziadkiem, który zrywał się skoro świt, by nakarmić króliki i podciąć
gałązki w sadzie. Kiedy już zaczęło świtać wstałam i ubrałam się poruszając na
palcach i uważając, by nikogo nie zbudzić. Na białej kopercie, która była
jedynym kawałkiem papieru jaki udało mi się znaleźć w tym domu, napisałam
dużymi literami wiadomość do babci o tym, że zapomniałam kilku rzeczy i muszę
po nie wrócić. Zadowolona ze swojego pomysłu zostawiłam kopertę na stole i
wymknęłam się z domu.
Na wieś nie
dojeżdżały autobusy, a ja nie miałam nawet roweru. Jedynym wyjściem jakie mi
pozostało było przejść dziesięć kilometrów na własnych nogach, co zajmowało
pond godzinę. Wąską szosą prowadzącą przez pola nie przejeżdżało zbyt wiele
samochodów. Nie mogłam więc liczyć na to, że uda mi się kogoś zatrzymać, ale
przynajmniej miałam okazję podziwiać widoki i pooddychać świeżym powietrzem.
Idąc poboczem
wąskiej, niemal polnej drogi podziwiałam pasące się w oddali konie, które na mój
widok podnosiły łby i strzygły uszami. Na skórze czułam dotyk gorącego letniego
słońca i łaskotanie delikatnego, ciepłego wiatru. Pomyślałam, że wieś nie jest
wcale taka zła i zapewne pobyt u babci mógłby należeć do udanych, gdyby nie
fakt, że chciałam być blisko Kacpra.
W pewnym
momencie usłyszałam rozmowy. Jeden z głosów należał do dziewczyny, a drugi do
chłopaka i właśnie ten wydał mi się dziwnie znajomy. Odwróciłam się w momencie,
gdy rowerzyści byli już kilka metrów ode mnie. W pierwszym momencie Kamil nie
rozpoznał mnie. Dopiero kiedy zauważył, że mu się przyglądam zwrócił na mnie
uwagę i się uśmiechnął.
– Cześć –
powiedział zatrzymując się. Jadąca z nim dziewczyna zrobiła to samo, ale jej
miny w żaden sposób nie można było porównać do uśmiechu.
– Hej –
przywitałam się.
– Spacer?
– Nie
zupełnie. Utknęłam na wsi, a teraz wracam.
Mina Kamila
przybrała wyraz niemałego zaskoczenia.
– A to się w
podróż wybrałaś. Nie masz roweru?
Pokręciłam
głową.
Kamil kiwnął
na mnie głową spoglądając na swój bagażnik.
– Wskakuj.
– Mogę?
– Jasne.
Nieporadnie
wsiadłam na swoje miejsce czując na sobie wrogie spojrzenie blondynki. Nie
mogłam być tego na sto procent pewna, ale zgadywałam, że była to dziewczyna
Kamila. Miała długie, proste blond włosy i niebieskie oczy, ale nie była ładna.
Jej blada skóra niemal lśniła w letnim słońcu. Był już sierpień i moja już
dawno nabrała złocistego odcienia, mimo że też miałam jasną karnację. Ponadto
jej nieprzyjazne spojrzenie odbierało jej sporo urody. Przypominała trochę
Anetę, ale była wyższa i wyglądała na starszą.
Rozmowa
między naszą trójką nie kleiła się za bardzo. Czasami tylko Kamil zagadywał
którąś z nas i choć starałam się odpowiadać przyjaznym tonem, dziewczyna jadąca
z nami wcale nie zwracała na mnie uwagi i momentami wchodziła mi w słowo.
Wkrótce nawet Kamil dał sobie spokój i jechaliśmy w milczeniu. Kusiło mnie, by
spytać o Michała, ale nie dałam rady tego zrobić. Poza tym było mi wstyd, że
pozwoliłam na zerwanie kontaktu bez słowa. W końcu doszłam do wniosku, że powinno
mi to być obojętne, choć w rzeczywistości byłam wściekła i smutna.
Marzyłam by
jak najszybciej dojechać do miasta. Droga nie mogła nam zabrać więcej niż
dwadzieścia minut, ale mi wydawało się, że czas rozciągnął się do
niewyobrażalnych rozmiarów. Męczyła mnie cisza i napięcie między nami.
Przypomniałam sobie co o Kamilu mówiła Paulina, ale nie mogłam z nim swobodnie
porozmawiać przy dziewczynie. Walczyłam też z pokusą wspomnienia choć
mimochodem o Michale. Chciałam zobaczyć jego reakcję, ale nie mogłam się na to
zdobyć.
W końcu
dojechaliśmy do miasta. Kamil zaoferował mi podwiezienie pod sam dom, ale
blondynka chrząkając porozumiewawczo dała mu znak, by nie proponował takiej
pomocy. Pożegnałam się z nim i ruszyłam w stronę osiedla. Walcząc z pokusą, by udać
się od razu do Kacpra skierowałam się do domu. Weszłam do pustego mieszkania i
poczułam się dziwnie samotna. Praktycznie nigdy nie zostawałam w nim sama.
Zawsze ktoś był w pobliżu, a teraz w domu panowała głęboka cisza.
Powoli
wspięłam się po schodach na górę i znalazłam swój szkolny plecak. Były w nim
jeszcze książki, które szybko wyjęłam i spakowałam kilka potrzebniejszych
rzeczy, takich jak mp3, czasopisma i inne umilacze czasu. Szczęśliwa z takiego
pomysłu postanowiłam udać się do Kacpra.
Rodzina Łukaszewskich
jak zwykle przywitała mnie ciepło i miło. Choć był dopiero późny ranek wszyscy
dawno byli na nogach i gotowi do zabawy. Jacek przywitał mnie wielkim
uśmiechem, jednak mina Kacpra wydała mi się nieprzyjazna. Zaprosiłam go na
spacer, na który chętny był każdy z jego rodzeństwa. Z trudem udało mi się ich
spławić.
Poszliśmy nad
jezioro, gdzie opowiedziałam Kacprowi o swoim pomyśle ucieczki od babci.
Spojrzał na mnie z karcącą miną.
– Czyś ty
zwariowała?
– Ja? Niby
dlaczego?
– Twoja
babcia pewnie od zmysłów odchodzi. Masz czternaście lat i zostałaś pod jej
opieką, a uciekasz? Tylko po to by… Po co właściwie?
Spojrzałam na
niego z wahaniem niepewna czy powiedzieć prawdę.
– Bo tam jest
nudno. Wcale nie miałabym co robić. Pomyślałam, że wrócę do domu. Co to za
problem bym sama mieszkała?
– Duży. –
Kacper wyjął z kieszeni komórkę. – Masz, dzwoń do niej.
– Teraz?
– Tak, teraz.
Im szybciej tym lepiej.
– Później do
niej zadzwonię.
– Dzwoń. –
Głos Kacpra był stanowczy, a jego niebieskie oczy wyglądały jak zachmurzone
niebo.
Wolałam się
nie sprzeciwiać. Wzięłam z jego ręki telefon i posłusznie wybrałam numer babci.
– Cześć
babciu. Przeczytałaś moją kartkę? No tak jestem w domu. Wrócę później.
Wieczorem. Obiad zjem u koleżanki – powiedziałam niepewnie. Kocham cię, pa.
Oddałam
Kacprowi telefon, a on niemal wyszarpnął go z mojej dłoni.
– Wrócisz
teraz.
Jęknęłam
cicho.
– Co? Nie
rozkazuj mi. Wrócę kiedy będę chciała.
– Ciekawe
jak.
– Jakoś –
powiedziałam obrażona i odwróciłam głowę.
– No ok –
powiedział Kacper. – Wrócisz później. Moja mama cię odwiezie. Ale nie zachowuj
się więcej jak rozkapryszone dziecko i nie uciekaj, jasne?
Spojrzałam na
niego z wyrzutem.
– Nie jestem
rozkapryszonym dzieckiem – powiedziałam. – Nie rozumiesz. Ale dzięki.
– Czego nie
rozumiem?
– Nieważne.
– Zuza –
powiedział i uśmiechnął się. – Wybacz mi to rozkapryszone dziecko. Powiedz o co
chodzi?
Oczy Kacpra
nie były już takie rozgniewane, więc postanowiłam powiedzieć mu połowę prawdy.
Drugą wolałam na razie zachować dla siebie.
– Bo wiesz
miałam chłopaka. W sumie nadal mam. Ma na imię Michał. Jest bardzo przystojny,
ma takie piękne oczy i ślicznie rysuje. Byliśmy razem prawie pięć miesięcy, a
później on razem z rodziną wyjechał do Francji. To było jeszcze przed
zakończeniem roku. Miał się odezwać jak wróci, ale nie napisał nawet smsa. Nie
widziałam go od tamtego czasu.
– Może
jeszcze nie wrócił? – spytał Kacper.
– Wrócił –
powiedziałam. – Dziś widziałam jego brata.
Kacper
roześmiał się.
– No to cię
olał – powiedział. – Też go olej.
– Dzięki
Kacper za wyrazy współczucia – powiedziałam z ironią.
– Ja ci nie
współczuję, bo nie ma czego. Udzielam ci tylko dobrej rady – olej.
– Ja tu się
dzielę problemami, a ty tak mnie traktujesz.
– Oj tam –
Kacper poklepał mnie po plecach. – Zaraz znajdziesz nowego. Jesteś ładna.
– Chłopak to
nie towar. Nie znajdę takiego samego – powiedziałam zrezygnowana.
– To lepszego
nawet.
Spojrzałam na
uśmiech Kacpra i dopiero wtedy dotarło do mnie co powiedział. Uważał, że jestem
ładna. Czy więc miałam u niego szansę? Z drugiej strony mówił za to, że jestem
rozkapryszonym dzieckiem, więc co tak naprawdę myślał?
– Ty nie masz
takich problemów, nie? – spytałam po chwili.
– Jakich? –
Przyjrzał mi się.
– Z
dziewczynami. Masz pewnie całe grono fanek.
Kacper
spochmurniał.
– Nie. Wręcz
odwrotnie i nie przejmuję się tym. Czekam na tę jedyną, a nie pierwszą lepszą.
Prawdziwa miłość zdarza się tylko raz.
– Tak
uważasz?
– Tak.
– Możesz
nigdy nie znaleźć dziewczyny jeśli nie będziesz próbował.
– Nie chcę –
powiedział spoglądając mi w oczy. – Idę do liceum i chcę skupić się na nauce.
Żadnych dziewczyn. Jeżeli szukasz chłopaka to spytaj Jacka a nie mnie.
W ten sposób
dostałam kosza od Kacpra. Tamtego dnia, choć zostałam u nich na obiedzie i aż
do wieczora oglądałam z nimi filmy, nie zamieniłam z Kacprem już ani jednego
słowa. Coraz przyjemniej rozmawiało mi się za to z Jackiem i Renatą. Ich mama
także była dla mnie bardzo miła i odwiozła mnie do babci, od której nie
uciekłam już do końca tygodnia. Codziennie bawiłam się z króliczkami i
zapomniałam o wszystkich moich zmartwieniach.
Hmm... Nie wiem co tak naprawdę myśleć. Rozdział jest ciekawy i fajny, ale nie wiem co napisać :D Muszę poskładać myśli ;) Cóż... Zuzka miała wspaniałą okazję na to, aby wypytać Kamila co się dzieje z Michałem. Swoją drogą to ciekawe co z nim... No cóż, rozumiem. Osoby postronne i nie tylko to uniemożliwiły... Hmm... Złość Kacpra mnie troszkę zdziwiła, danie kosza Zuzi już mniej. Jej postawa mnie zdenerwowała, nie wiem dlaczego... Uważam, że to co "czuła" do Kacpra to było tylko dziecinne, nic nie znaczące zauroczenie. Może dlatego, że ja mam podobne podejście do Kacpra jeśli chodzi o miłość i chłopców... Nie wiem...
OdpowiedzUsuńCoś mi mówi, że Zuzia będzie jeszcze z Jackiem! Głosik w mojej główce tak twierdzi :P No nic, okaże się w następnych rozdziałach ;)
Pozdrawiam i czekam na nn :*
Mogę się tylko tajemniczo uśmiechać ;)
UsuńNajpierw chciałam Cie baaaardzo przeprosić za nieskomentowanie poprzedniego rozdziału. U mnie pod rozdziałem notka wyjaśniająca.
OdpowiedzUsuńWidać, że zmieniłaś styl. Jest dużo opisów, momentami za dużo. Akcję opowiadania, czyli wydarzenia z związane z ludźmi pomijasz, streszczając w jednym akapicie, a zwalniasz opisując trzy razy dłużej ucieczkę z domu babci. Nie wiem jak Tobie, ale mi coś tutaj nie pasuje. W każdym razie - nie wiem, może to przez te dłuższe opisy odczuć - coraz bardziej nie lubię Zuzy.
Nie jest to jakoś specjalnie uzasadnione. Po prostu jej nie lubię o tyle. Za to Kacpra wręcz przeciwnie :) Gratuluję chłopakowi, że jej dał kosza xd. Co myślała, że mu powie, że ma chłopaka, a ten nagle będzie z nią, przyjmie z otwartymi ramionami i nagle powie, że ją kocha? Ludzie, ona ma 14 lat! Nie wiem, skąd u młodzieży takie "problemy". W zasadzie, nie wiem jakim cudem, uświadomiłam sobie dopiero, że Zuza jest w moim wieku! Możesz mi pogratulować orientu :P
No i... Będzie Jacek! Przynajmniej tak wnioskuję z ostatnich kilku zdań w rozdziale. Mam nadzieję, że potraktuje Zuzę równie wspaniale jak Kacper. Wiem, wredna jestem xd.
Swoją drogą Zuza jest strasznie niestała i często zmienia znajomych. A jeśli już o nich mowa...
Kamil ma dziewczynę? Szczerze, nie spodziewałam się. Nie ma to jak spotkanie w odpowiednim momencie ;) W sumie się nie dziwię blondynie (Kamil zawiodłeś mnie mam nadzieję że to nie jedna z pustych laleczek) że była zazdrosna. Tylko znowu nie rozumiem Zuzy - miała taką szansę, żeby się dowiedzieć, co z jej chłopakiem i nic. Za co?! Ja tej dziewczyny nie pojmuję. Jeśli to ma oznaczać tytuł "tak trudno być mną", czyli tak trudno zapytać brata mojego chłopaka o to gdzie się idiota podziewa przez gapiąca się laskę brata, to ją dziękuję.
Przepraszam, bo mam wrażenie, że ten komentarz wyszedł strasznie niemiło. Ale, wbrew pozorom naprawdę kolejny fajny rozdział C: Liczę na rozwój akcji oraz pojawienie się Jacka i Michała ;)
Buziaki
Merr
Hm no może faktycznie akcję też mogłabym rozwinąć i rozdziały byłyby wtedy dłuższe. Praktyka czyni mistrza, więc mam nadzieję, że z czasem coraz lepiej będę pisać.
UsuńNo tak Zuza jest dziecinna i staram się to podkreślić. Wcześniej trudniej było to zauważyć, a teraz widzę, że zaczyna was denerwować ;)
Dzięki za bardzo szczery komentarz. Moim zdaniem nie tyle niemiły co po prostu pisany trochę pod wpływem emocji. I dobrze, bo moje opowiadanie mimo iż o zwyczajnej nastolatce potrafi poruszyć (nieskromnie mówiąc) :D
Uuu, Kacper dał Zuzce kosza...
OdpowiedzUsuńTego się nie spodziewałam. Ale to dobrze, może znajdzie się miejsce dla Jacka. :P
Pozdrawiam, Bairre.