***
W szpitalu moją nogę oglądał młody i całkiem przystojny
lekarz. Nie miałam pojęcia czy był jasnowidzem czy to zwykły przypadek, ale
zażartował, że pewnie uciekałam przed chłopakiem i wpadłam w jakąś pułapkę na
dziewczyny. Przeraził mnie.
Ojciec, który nie widział świata poza swoją córeczką
zmartwił się moim stanem, ale na szczęście okazało się, że tylko solidnie
nadwyrężyłam ścięgno Achillesa, a kość jest w nienaruszonym stanie.
– Lepiej będzie nie forsować nogi, unikać stawania na niej,
smarować – mówił lekarz. – Zaraz panu wypiszę tu maść taką na stłuczenia co
prawda, ale jest chłodząca i pomaga na różne rzeczy. Kule może pan wypożyczyć
ze szpitala. Na zajęcia jakieś zwolnienie?
Mimowolnie uśmiechnęłam
się. Myśl o zwolnieniu z wu-efu wywoływała we mnie nieskończoną radość. To
zdecydowanie najlepsze co zdarzyło mi się tego dnia.
– No w-f mamy w szkole – powiedziałam. – Wie pan.
– No dobrze. To zwolnienie będzie na miesiąc…
– Na miesiąc tylko? – zdziwiłam się.
Doktor podniósł głowę znad kartki.
– To się wygoi szybciej niż myślisz. Niedługo będziesz hulać
jak dawniej – puścił do mnie oczko i ponownie pochylił głowę.
– Yyy – spojrzałam na ojca, który stał nade mną z zatroskaną
miną. – Ale ja to dużo jeżdżę na desce i wie pan to taki kaskaderski prawie
sport. Na noga już swoje przeżyła. Zawsze na nią te fata padają.
Młody lekarz spojrzał na mnie marszcząc czoło.
– Znaczy chciałam powiedzieć że już miałam skręconą kostkę w
prawej nodze i raz złamaną kość w śródstopiu…
Twarz doktora zaczęła przypominać facjatę chińskiego mastyfa
shar-pei.
– Czy tam pękniętą – rzuciłam szybko. – Już nie pamiętam
tych wszystkich moich urazów. A ile żużlu w kolanach. Chce pan zobaczyć?
– Nie, dziękuję. Dwa miesiące starczy?
– Ależ nie ja tu jestem lekarzem – powiedziałam. – Powołuję
się na pana.
Doktor uśmiechnął się.
Wychodząc z gabinetu nie mogłam odgonić myśli, że skończę w
piekle.
– To ty miałaś kość pękniętą? – spytał ojciec na korytarzu.
– Nie pamiętam.
Spojrzałam na jego grobową minę i wybuchłam śmiechem.
Na mój widok w szkole, Paula najpierw zrobiła zaskoczoną
minę, później pojawił się na jej twarzy wyraz zmartwienia, a na końcu
uśmiechnęła się i przytuliła „swoje biedne dzieciątko”. Kiedy powiedziałam jej o
wszystkim zaczęła się bezczelnie śmiać z mojego wypadku.
– Jak możesz? To wcale nie jest śmieszne – mruknęłam.
– Haha jest – powiedziała chichocząc. – Nie dość, że
zostałaś zaatakowana przez dzieciaki, to jeszcze pewnie nieźle pociągnęłaś z
tymi menelami, skoro tak łatwo straciłaś równowagę. Ale przynajmniej uratował
cię książę Jacek i zaniósł na rękach do domu. Skradł ci całusa?
Zrobiłam obrażoną minę.
– Paula, ja mam chłopaka!
– A nie podoba ci się ten Jacek?
– Nie, kocham Michała. Jacek jest bardzo fajnym kolegą.
Tylko kolegą.
– Mhm – mruknęła demonstracyjnie Paula i roześmiała się.
– Uważaj, bo jak dostaniesz z kuli – zagroziłam jej.
– No już inwalidko, spróbuj mnie dogonić – wystawiła mi
język.
– Dokąd idziesz? – spytałam, kiedy podniosła się z miejsca.
– Kupić sobie lizaka. Nie możesz nawet wyjść na boisko w tym
stanie, a ja muszę się jakoś pocieszyć.
– Kup mi też – powiedziałam prosząco. – A na następnej
przerwie idziemy na boisko.
Paula zrobiła zdziwioną minę.
– Okej…
Zgodnie z obietnicą na kolejnej przerwie wygramoliłam się z
pomocą kul i Pauli na błonia. Na szczęście mieliśmy lekcje na parterze, więc
jedyne schody jakiem musiałam pokonać, to te zewnętrzne.
– To co, siadamy? – spytała Paula kiedy byłyśmy już na
miejscu.
– W żadnym razie.
Idziemy kółko – odparłam, na co Paula uniosła brwi najwyżej jak mogła.
Bieżnia wokół boiska
do piłki nożnej na naszym skromnym szkolnym podwórku miała około trzystu
metrów, co znaczyło, że człowiek o zdrowych nogach jest w stanie przejść nawet
dwa takie kółka normalnym tempem w ciągu najkrótszej przerwy. Ja zamierzałam
przejść na moich kulach choć jedno.
– Na kulach?
Spóźnimy się na geografię. Już i tak pół przerwy zajęło ci wyjście tutaj.
Podniosłam kulę i
udałam, że chcę ją uderzyć.
– Nie gadaj,
idziemy.
Ruszyłam moim
ślimaczym tempem w stronę bieżni, a Paula niechętnie podążyła za mną. W pewnym
momencie gwałtownie się zatrzymałam. Zobaczyłam chłopaków z klasy Michała,
którzy zabrawszy piłkę jakimś dzieciakom z podstawówki podawali ją teraz do
siebie ku rozpaczy młodszych kolegów. Zauważyłam, że mój chłopak nie
uczestniczy w tej zabawie. Zakpiłam sobie w duchu z jego lenistwa, ale zarazem
byłam dumna, że nie jest taki dziecinny jak reszta. Wtedy Fabian, którego
również uważam za bardzo dojrzałego, szczególnie dzięki jego wybitnym
osiągnięciom w konkursach i godnym podziwu wynikom w nauce, podał mu piłkę
i Michał zaczął uciekać z nią przed stadem rozwrzeszczanych dzieciaków.
Roześmiałam się
głośno, kiedy młodsi piłkarze zrezygnowali z pościgu, podczas gdy złodziej
piłki wciąż uciekał ze swoją zdobyczą. Zorientował się dopiero, kiedy był w
połowie kółka i ujrzał tarzających się ze śmiechu po ziemi kolegów i stojących
nieopodal ciężko dyszących z wysiłku chłopców z podstawówki. Wrócił do nich
czerwony na twarzy. Trudno powiedzieć czy z wysiłku, czy może z zażenowania.
– No bystry ten twój
chłoptaś – powiedziała Paula i natychmiast oberwała ode mnie po głowie.
Michał zobaczył mnie
i odrzucił piłkę. Wciąż szybciej oddychając podszedł do mnie i przywitał
się całując mnie w policzek.
– Co ci się stało? –
spytał zaskoczony. Nic nie powiedziałam mu o swoim wypadku.
– Spadłam sobie z
wysokości i nadwyrężyłam coś.
– Powiedz jeszcze w
jakich okolicznościach – dodała Paula.
Oboje z Michałem na nią spojrzeliśmy. On z zainteresowaniem,
ja z czystą nienawiścią.
– Zabiję cię za to, obiecuję – wycedziłam przez zęby tak
cicho, że tylko ona to słyszała.
– Ok to ja was zostawię – powiedziała z klepiąc mnie po
plecach i oddalając w stronę wejścia do szkoły.
Michał spojrzał na mnie wyczekująco.
– O czym ona mówiła? – spytał.
– Pewnie tak tylko powiedziała. To drobny uraz, więc nic mi
nie będzie. Pewnie niedługo będę już nawet musiała ćwiczyć na wu–efie –
powiedziałam a kwaśną miną.
– Ja tam lubię wu–ef – roześmiał się Michał. – Jak ty teraz
pójdziesz ze mną na spacer, kaleko?
– Chcesz oberwać?
– Nie – powiedział i pocałował mnie na przebłaganie. – Już
okej?
– Niech będzie. To co z tym spacerem?
– Chyba będzie musiał poczekać.
– Czemu?
– Bo jak pójdziesz?
– Jakoś się potoczę – powiedziałam z uśmiechem.
– Ok, ale jak trochę ci się wygoi, ok?
Zrobiłam obrażoną minę.
– Wcale nie wychodzimy razem na spacery. Nawet kiedy miałam
zdrowe nogi nie wychodziliśmy.
– Oj kochanie, pójdziemy – powiedział Michał i przytulił
mnie lekko. Po chwili odsunął się mówiąc, że musi lecieć. Nie zaniósł mnie na
rękach, ani nawet nie pomógł wejść po schodach o kulach. Paula nas zostawiła,
więc byłam skazana sama wejść po schodach. Wiedziałam już, że spóźnię się na
geografię.
Bardzo fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział i jestem ciekawa co się wydarzy :)Powodzenia w pisaniu i pozdrawiam :)
Jak można nie lubić wuefu? o.O Nie pojmuję tego, ale to pewnie dlatego, że po prostu jestem inna. xD
OdpowiedzUsuńŁoooj, ciekawe, co by było, jakby Michał dowiedział się o Jacku. Mogę to sobie tylko wyobrazić. xD
Dokuczanie młodszym - normalne wśród facetów. Oni nigdy nie wydorośleją, choćby nie wiem jak mocno tego chcieli. :/
Kurde, no coś Ty tam wymyśliła z tym Kamilem? >.<
Ciekawość mnie zżera. Normalnie spać po nocach nie mogę, a Ty się tak znęcasz... T^T
Czekam na ciąg dalszy. ;P
Spać nie możesz? ;> Przesadzasz :P
UsuńOk to powiem, że w rozdziale osiemnastym będzie coś specjalnego... Nad tym co dalej jeszcze myślę. na początku planowałam, że Kamil będzie wredny, ale trochę go złagodzę chyba :)
Ohhh, wydłużony specjalnie dla mnie? Dziękujęęęę <33333333333 (rozpływa się ze szczęścia)
OdpowiedzUsuńHaha, ta scena ze zwolnieniem była dobra xD Aczkolwiek, jak można nie lubić w-f'u? Przecież to jest jedna z lekcji, na której możesz spokojnie się obijać :P
Ugh, Michał jest chamski :/ Nie pomógł Zuzie, chociaż tytułowa "Inwalidka". Co za osioł, dupek, pierdoła... Mogłabym tak bez końca :O Ale fajnie, że go trochę upokorzyłaś, haha xdd. Best ever moment xdd.
A ja nadal uważam, że Zuza powinna być z Jackiem. Po pierwsze, on jej pomógł, po drugie, jest o wiele milszy niż Michał, a po trzecie ma poczucie humoru, a po czwarte to ja tego Michała jakoś nie lubię -,- Dziwny typek, tak samo, jak jego brat, który gdzieś zanikł. Co z Kamilem, hę? :D
Rozdział 18 - coś specjalnego? No, no, czekam z niecierpliwością :P Mam nadzieję, że Kamil nie będzie do końca "typem spod ciemnej gwiazdy"... Ale czekam na jakieś fajne starcie. Kamil, nie bądź wredny ;>
Aż się we mnie zagotowało, jak zobaczyłam to zdanie: "nie, ja kocham Michała". Ehh dziewczyno, pewnie sama nie wiesz, co mówisz xD Ja Ci radzę: zostaw palanta, jak on zostawił Ciebie przed schodami, i biegnij do Jack, póki wolny :DD
Nie pozostało nic innego, jak czekać na rozdział 18...
Pozdrawiam ;** I całuję ;** I ściskam ;** I dziękuję jeszcze raz za wydłużenie specjalnie dla mnie :D
Merr
Zależy jaki w-f w szkole. Czasami taka nuda, że nie wiem. Każdy olewa, nikt nie ćwiczy :)
UsuńZobaczymy jak daleko akcję dociągnę. Jeszcze się dużo może wydarzyć.
Nie ma za co :)
Dobrnęłam, zostałam w tyle chyba z czterema rozdziałami, więc wybacz, ale miałam ferie i jakoś rzadko do laptopa siadałam, a jak już usiadłam, to sprawdzałam tylko podstawowe strony. Szybkość internetu nie zachwycała. -.-"
OdpowiedzUsuńScenę z lekarzem czytałam trzy razy. BOSKO! <33 Śmiechem wybuchałam z każdym razem. Uwielbiam Cię za to! :*
I jak moje poprzedniczki, zadam pytanie: Jak można nie lubić wuefu? Ja mam go dużo w planie, bo jestem w klasie o profilu siatkówka XL, więc... Zresztą wuef to najprostszy przedmiot w szkole, obijać się można. ^_^\
Tak jak Merr, moment upokorzenia Michała podobał mi się chyba najbardziej z tej części. : D
Rozdział 18. coś specjalnego? Jak to przeczytałam to zaczęłam się głowić co to może być. Nic nie wymyśliłam. Przyjdzie mi tylko czekać, aż się nad nami zlitujesz i dodasz kolejną część. *.*
Kamil ma powrócić do opowiadania. Koniec, kropka. Za bardzo go lubię, no i kręcą mnie tacy faceci.
Pozdrawiam,
Darkness.
A i do 'Obserwatorów' się dodaję. ^_^
UsuńOk dzięki za obserwowanie :)
UsuńWidzę wszyscy lubią w-f. Zuzia nie lubi :)
Glany, gitara, długie włosy? Tak, tak będzie Kamil ^^
Dokładnie taki. Glany, gitara, długie włosy, dodać jeszcze czarne spodnie, koszulę w kratę i dla mnie chłopak jest bóstwem. *.*
UsuńHej nominuję cię do Liebster Award : ) Więcej info na moim blogu
OdpowiedzUsuńhttp://julus-world.blogspot.com/p/nominacie.html
Nominuje Cię do Liebster Awar :)
OdpowiedzUsuńWięcej na http://67igrzyskaoczamijulites.blogspot.com/
No ej a co to jest za głupia zabawa? -.- To się rozprzestrzenia jak ptasia grypa!
UsuńHahahahahahaha :DD Ptasia grypa xDD Powaliłaś mnie <3
Usuń