środa, 20 lutego 2013

Rozdział 15. - Romeo


Kilka dni po pierwszym spotkaniu z Patrycją i Kamilą nasz kontakt zupełnie się odnowił i nawet w szkole byłyśmy jak stare przyjaciółki. Było mi to na rękę w chwili, kiedy Marta całkowicie zajęła się Anetą, a Julka z Wiktorią knuła plany zepsucia tej przyjaźni.
Powiedziałam Pati i Kamili, że nie jestem już z Kamilem, że chodzę z Michałem, a Jackowi nie podoba się już Sara.  
– Wiemy – zaśmiała się Patrycja. – Udało mi się zaprzyjaźnić wreszcie z sąsiadem.
– Naprawdę? – zdziwiłam się.
– Owszem i bardzo sympatyczny z niego chłopak.
Uśmiechnęłam się, ale nie wiedzieć czemu wewnątrz poczułam lekkie ukłucie zazdrości.
– Ej – wtrąciła się Kamila – Pati, ty masz chłopaka.
– No to co?
– To nie zarywaj do Jacusia.
– Nie zarywam. Jak chcesz jest twój – szturchnęła przyjaciółkę w bok.
– Nie, dzięki, mi się nie podoba.
Powstrzymałam się przed zdradzeniem jej, że kiedyś to ona podobała się jemu.
– A jak tam ten twój Michał? – Patrycja zmieniła temat.
– A dzięki, dobrze.
– Jak on się nazywa?
– Kazimierski.
Patrycja zastanowiła się chwilę i zrobiła wielkie oczy. Najwyraźniej skojarzyła o kogo chodzi.
– Oni z Kamilem…
– Są braćmi – dokończyłam za nią.
Na jej twarzy pojawił się wielki uśmiech. – Szczera jesteś.
Uśmiechnęłam się szeroko.
– A właśnie – Patrycji jakby nagle się coś przypomniało. – Ta jego siostra… jak jej tam.
– Renata? – spytałam.
– Ta starsza?
Pokręciłam głową. – Nie, Renata to ta blondynka. Starsza ma na imię Kasia.
– A właśnie Kasia – przytaknęła Pati – powiedziała, że jesteś dziwna.
– Ja dziwna? Dlaczego?
– Ona jest sztywniarą – powiedziała – nie przejmuj się. Mówiła, że jesteś jakaś taka dziecinna i roztrzepana. Ogólnie jak Jacek i byście do siebie pasowali.
Uśmiechnęłam się na tę myśl. – Mówiła coś jeszcze?
– Tak, że nie jesteś w jej stylu.
– Hm… Tylko, że ja wolę chłopców.
Wszystkie trzy wybuchłyśmy śmiechem.
W autobusie znowu spotkałam Jacka. Miałam ochotę jeszcze raz spytać go o to, kto mu się podoba, ale jakoś nie mogłam się na to zdobyć. Bałam się, że pomyśli, że jestem zazdrosna lub coś podobnego, a przecież wcale tak nie było. W końcu stwierdziłam, że raz się żyje.
– To mówisz, że już nie podoba ci się Sara?
– Mówię – spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
– A kto teraz?
– Wy dziewczyny jesteście strasznie ciekawskie.
– Owszem – przyznałam z uśmiechem. – Ale taka już natura, nic na to nie poradzimy, a więc?
– Hm?
– No kto ci się podoba.
– Taka jedna.
– Kto? Powiedz – spojrzałam na niego prosząco.
– A co, jesteś zazdrosna?
– Ja? Coś ty!
Spojrzał na mnie podejrzliwie.
– Słyszałem, że masz chłopaka – powiedział po chwili.
– Tak, a skąd wiesz?
– Od Patrycji.
– Jakiej Patrycji? – zdziwiłam się.
– Czaplickiej.
– A znacie się? – udałam zaskoczoną. Chciałam sprawdzić czy zaprzeczy.
– Tak, przecież ona mieszka dwa kroki ode mnie.
– Ostatnio ci o niej mówiłam, to udawałeś, że nie wiesz która to – oburzyłam się.
– Nie udawałem. Nie wiedziałem która. Poznałem ją dopiero wczoraj.
Przyznał się. Właściwie dlaczego miałby udawać.
– To ona ci się podoba?
Uśmiechnął się i przez chwilę milczał. – Nieee.
– No ok, jak nie chcesz, to nie mów. Ale Patrycja jest fajna, co?
– Czy ja wiem…
– Co, nie podoba ci się?
Zrobił sceptyczną minę. – Nie jest chyba w moim typie. Jest taka zwyczajna, przeciętna i chyba też woli innych chłopaków.
– Ma chłopaka.
– No widzisz.
Wysiedliśmy z autobusu na przystanku, z którego mieliśmy jeszcze kilka kroków do domów. Szliśmy przez chwilę w milczeniu, a później zanim zdążyłam ugryźć się w język jeszcze raz spytałam o to, kto mu się podoba.
– Nie będę się przyznawał, bo nic z tego nie wyjdzie.
– No Jacek – poprosiłam.
– Lubisz mnie? – spytał.
– Jasne – poklepałam go po plecach. – Super kumpel z ciebie.
– Ok to przestań mnie męczyć.
Zrobiłam obrażoną minę.
– Chcesz oberwać? – spytał.
– Nigdy w życiu! – rzuciłam i zaczęłam uciekać. Naturalnie Jacek mnie gonił.
W pobliżu mojego osiedla był niedokończony budynek. Mama opowiadała mi kiedyś, że właściciele zostali zamordowani, a ich działa nie miał kto dokończyć. Historia, choć przerażająca, jest też ciekawa, jednak nie ona przyciągała do nieukończonego domu tylu ludzi. Bezdomni znajdowali w nim wygodne lokum, menele idealne miejsce do picia, chłopcy z gimnazjum kryjówkę przed nauczycielami i palarnię, a dzieciaki widziały go jako miejsce wręcz stworzone do zabaw. Kiedy byłam mała sama bawiłam się tam mimo zakazu rodziców. Razem z kuzynem stworzyliśmy grupę przeciwko wrogiej bandzie dzieciaków.
Skierowałam się w stronę budynku, którego Jacek, jako nowy mieszkaniec, wcale nie znał. Popędziłam po betonowych schodach na pierwsze piętro i schowałam się w małym pomieszczeniu, w którym kiedyś mieliśmy „bazę”. Z pośpiechu nie zauważyłam, że ktoś tam był.
– Ej, to nasza baza! – krzyknął jakiś chłopiec i zanim zdążyłam się obejrzeć biegło na mnie kilkanaście takich dzieciaków. Najstarszy mógł mieć najwyżej 12 lat, najmłodszy pewnie nie miał nawet pięciu.
Wstałam szybko chcąc ich uciszyć, ale w tym momencie potknęłam się i straciłam równowagę. Runęłam w dół i natychmiast poczułam okropny ból w nodze.
– Zuza! – usłyszałam Jacka, który pojawił się przy mnie i mocno chwycił mnie za ramiona.
– Ała – powiedziałam otwierając oczy.
– Nic ci nie jest? – spytał Jacek pomagając mi usiąść.
– Noga – powiedziałam tylko próbując poruszyć prawą kończyną. Udało się, ale towarzyszył temu coraz dokuczliwszy ból.
– Możesz wstać.
Zaprzeczyłam ruchem głowy czując jak łzy napływają mi do oczu.
Jacek przytulił mnie i pogłaskał po głowie.
– Po co uciekałaś? To za karę – powiedział z uśmiechem.
Po chwili śmiałam się razem z nim. Poczułam jak mnie podnosi.
– Co robisz? – spytałam.
– Zaniosę cię do domu – powiedział.
– Dasz radę?
– Jasne, jesteś takim chudzielcem.
Co prawda do mojego domu było zaledwie kilka kroków. Kiedy mama zobaczyła mnie w objęciach Jacka najpierw bardzo się zdziwiła i oburzyła, że chłopcy noszą mnie już na rękach. Później zaczęła żartować, że zostaniemy z Jackiem małżeństwem, skoro on już przenosi mnie przez próg, a dopiero na końcu zainteresowała się co mi się stało.
– Chyba zwichnęła nogę – powiedział Jacek. – Jest spuchnięta, ale chyba cała. Możesz nią ruszać, nie?
– No mogę, ale boli – przyznałam.
Mama pokręciła głową z dezaprobatą.
– Do pokoju. Zaraz cię ojciec zawiezie na pogotowie.
Jacek podążył za moimi wskazówkami i zaniósł mnie do mojego pokoju.
Zgodnie z moimi upodobaniami muzycznymi wewnątrz pełno było płyt, koło łóżka stała klasyczna gitara, na której swego czasu Kamil miał nauczyć mnie grać, a ściany w całości pokryte były plakatami.
– Ile masz plakatów – powiedział Jacek z podziwem. – I gitara. Grasz?
– Uczyłam się, ale efekty były raczej marne – przyznałam.
– Ale fajny masz pokój – stwierdził po niezręcznej chwili milczenia. – Szkoda, że muszę już iść.

10 komentarzy:

  1. E-MAIL:
    Droga koleżanko po bloggerze.
    Jesteś zajebista, tak, jak Twoje rozdziały.
    Z poważaniem,
    Merr
    A TERAZ KOMENTARZ:
    Biedna Zuza... Zwichnięta kostka? Niefajnie. Powinna być zła na wredne bachory, no i przede wszystkim Jacka. Chociaż, w sumie, potem jej pomógł ;) On jest taaaki słodki <3 Przynajmniej wg mnie. Ciekawe, kto mu się podoba. Mam przeczucie, że właśnie Zuza. Powinni być razem, pasują do siebie ;** Ale to Twoje opowiadanie, więc się nie wtrącam. Najważniejsze, że nie było w tym rozdziale Michała, który wsiąkł jak woda po deszczy (nawiasem mówiąc, cóż za poetyckie porównanie wydumałam). Ale, wracając do Zuzy&Jacka, to jest jeszcze Kamil, któremu również kibicuję <3
    Ehh, mieszasz mi w głowie.
    Następny rozdział dłuższy, proszę!!!
    Merr <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Merr ;)
      Z długością to krucho xD
      Michał faktycznie zszedł na dalszy plan, ale to nie koniec jego kariery. Przykra wiadomość - pojawi się w następnym rozdziale :P

      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. Świetne opowiadanie! Piszesz tak lekko, można sobie wyobrazić tą sytuację jak na dłoni. Bardzo dziękuję za zaproszenie na bloga, bo nie pożałowałam :) Cieszę się, że to czytam i wciągnęłam się w to :) Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :) Pozdrawiam i jutro zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, zwichnięcie. Będzie teraz głównym punktem zainteresowania i może Kamil się w końcu pojawi! Taaak! xD (Cholerny sentyment. xD)

    Dobra. Z długością nadal krucho, ale nadrabiasz wydarzeniami, co sprawia, że moje serce staje się mniej twarde.

    A ja się domyślam, kto się podoba Jackowi, ale nie powiem, bo nie chcę rzucić spoilerem w takim momencie. Zatriumfuję, jak okaże się to, co myślę, że mi się wydaje, że się okaże. xD

    Czekam na więcej. ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie opublikowało mi poprzedniego komentarza, a był tak zarąbiście długi! T^T

    Nie jestem w stanie go powtórzyć. D:

    Ale żeby mi taki komentarz usunąć! No zabiję! T^T

    Czekam na więcej.
    Nadal Kamila się nie mogę doczekać.
    Wpierdzieliłaś go na początku opowiadania i buch(!) - teraz go nie ma. Tęsknię za nim. xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem co z tymi komentarzami. Jedna dziewczyna napisała, że nie może dodać komentarza, więc specjalnie się wylogowałam i niby można...

    Może blogspot też się buntuje, kiedyś z onetem miałam takie problemy -.-

    Kamil z początku miał być postacią epizodyczną, ale że go polubiłyście w większości to postanowiłam napisać o nim coś więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. No, właśnie coś się dzieje.
      Nie wiem czy u mnie jest ten sam problem, bo komentarze u mnie pojawiają się raz w miesiącu, ale jak u Ciebie chcę coś napisać, to za pierwszym razem cały tekst mi znika i jak go zapomnę skopiować, to amen w pacierzu.

      Usuń
    3. Nie wiem co jest grane w ustawieniach nie ma żadnych opcji tylko kto może komentować i czy ma być weryfikacja obrazkowa.

      Usuń
  6. Tak sie zaczytałam,że mama mnie ochrzaniła ,ze sie nie ucze. ale mniejsza z tym. Nadrobilam wszystkie czesci. zaskakujesz mnie i to bardzo pozytywnie, oryginalne pomysły, czasami niby przewidywalne ale zawsze pełne napięcia. informun mnie na gg ;) pozdrowionka Black...Rose

    OdpowiedzUsuń