Paula przekonała mnie, by iść na dyskotekę.
Nie musiałam się stroić, więc było mi wszystko jedno. Ona za to zaciągając mnie
tam liczyła, że wpadnę w imprezowy nastrój, a połowinki staną się moim
najbliższym celem.
ON tam był. Od
chwili, gdy zobaczyłam go w domu Kamila, wszystko się zmieniło. Zapewne myślał,
że jestem dziewczyną jego brata. Dobrze przynajmniej, że nie wiedział w jaki
sposób nią zostałam. Mogłam chociaż na niego patrzeć, uśmiechać się i mówić
„cześć”. Poprawiło mi to humor, ale na krótko. Popsuły go puszczane na okrągło
wolne piosenki i widok przytulających się i obmacujących par. Ja tańczyłam
przeważnie z Paulą. No dobrze, tylko z nią. Nie rozumiałam do końca dlaczego
Kamil nie chciał przyjść, ale było mi to na rękę. Nie chciałam, by mnie z nim
kojarzono, mimo że do "przechodzenia" został nam jeszcze jeden dzień.
- Na kogo ty tak patrzysz? - zapytała w pewnej
chwili. - Na niego?
Mój książę stał
nieopodal z kolegą i wyglądał na świetnie się bawiącego. Nie mówiłam nikomu o
mojej pierwszej hmm... miłości? Nie wiem jak to określić, ale tak, podobał mi
się. Paulina i tak już dawno się tego domyśliła. Poczułam, że moje policzki
zrobiły się gorące.
- Znasz go? - spytałam nieśmiało.
- To Robert Turkowski. - powiedziała bez wahania.
Turowski. Więc tak
się nazywa i ma na imię Robert. Jakoś nie pasowało mi do niego to imię. Spojrzałam
jeszcze raz na Roberta. Dziś wydał mi się jeszcze ładniejszy niż zawsze. Nie
obcinane kilka miesięcy, jasne włosy i ten błysk w oku działały na mnie jak
magnes. Jeszcze ta błękitna koszulka z "adidasa" podkreślająca ten
niesamowity kolor tęczówek. Czasami były szare i smutne, ale dziś wręcz
lazurowe. W takich oczach można się utopić. Był dla mnie ładniejszy od Leonardo
DiCaprio. Mój własny DiCaprio, myślałam z rozmarzeniem.
- Podoba ci się? - spytała Paula.
Pokiwałam głową.
Paula namawiała mnie, żebym do niego zagadała, ale nie miałam odwagi tego
zrobić. Ona w końcu chyba też zrozumiała, że to nie łatwe i postanowiła pomóc
mi w inny sposób. Do końca imprezy tańczyłyśmy jak najbliżej niego i jego
kolegów. Jeden z nich kleił się do mnie, ale przecież nie o to chodziło. Nie
mogąc już wytrzymać poprosiłam Paulinę, byśmy wyszły wcześniej. Kiedy usłyszała
moje słowa zrobiła tylko ponurą minę.
- Weź bilecik
– powiedziała głośno przekrzykując muzykę – jeszcze wrócimy.
Pokiwałam
głową i chwyciłam za rękę przyjaciółkę, która zaczęła przeciskać się przez
tłum. Rozejrzałam się próbując ostatni raz zobaczyć mój obiekt westchnień, ale
nigdzie nie mogłam go dostrzec.
W końcu z
Pauliną znalazłyśmy się na zewnątrz. Był chłodny wieczór i mimo rozgrzania na
mojej skórze pojawiła się gęsia skórka.
- Co jest? –
spytała Paulina bezceremonialnie, a nawet z lekką pretensją. Puściła moją rękę
i skrzyżowała swoje na piersiach.
- Nie podoba
mi się na tej dyskotece. Nie mam chłopaka, nie mam z kim tańczyć.
Paula
pokręciła głową z dezaprobatą.
- Tańczysz ze
mną przecież.
- No tak, ale
wiesz…
- Nie marudź
– powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu i chwyciła mnie ponownie za rękę. –
Chodź.
- Ale… -
zaczęłam, lecz nie dała mi dokończyć ciągnąc mnie w stronę drzwi.
- Zimno tam –
usprawiedliwiła się.
Dalszą
rozmowę utrudniała już głośna muzyka. Westchnęłam tylko głośno i poddałam się
Paulinie ciągnącej mnie z powrotem w tańczący tłum. Pokazałam bilecik
dziewczynom pilnującym wejścia i poczułam jak moja przyjaciółka mocno szczypie
mnie w ramię.
- Ałć! –
wyrwało mi się. – Co robisz?
Paula w
odpowiedzi wskazała tylko na przeciwległą stronę korytarza, gdzie stał DiCaprio
drugi z kolegami. Kiedy tylko na chwilę zawiesiłam na nim wzrok, odwrócił się w
moją stronę i posłał mi promienny uśmiech.
- Chodźmy –
powiedziała Paulina wesoło i pociągnęła mnie w ich stronę.
-
Zwariowałaś? – szepnęłam jak najgłośniej i zaparłam się z całej siły.
- No chodź –
powiedziała z przekonaniem – musisz go w końcu poznać.
- Nie teraz –
zbuntowałam się.
- A kiedy?
- Innym
razem.
- No chodź,
nie marudź – skwitowała i ponownie mnie pociągnęła, nieco delikatniej. Poddałam
się i ruszyłam za nią. Starałam się nie patrzeć na blondyna, za to Paulina
uśmiechała się w tak irytujący sposób, że miałam ochotę ją uderzyć.
- I co się
szczerzysz? – spytałam.
- A co? Nie
można?
Zbliżałyśmy
się do okna, przy którym stali chłopacy. Odważyłam się w końcu spojrzeć w górę
i napotkałam parę szarych oczu.
- Cześć –
powiedział chłopak z uśmiechem, a jego koledzy przyglądali mi się i zaczepiali.
- Cześć –
odpowiedziałam ignorując ich.
Minęłyśmy
grupkę chłopaków i skierowałyśmy się prosto do toalety.
- Mogłaś
zagadać! – powiedziała Paulina wciąż rozpromieniona.
- Nie, dzięki
– odparłam. Miałam już serdecznie dość tej całej dyskoteki.
- No Zuza.
- Co?
- Cykasz się.
- Nie.
- Cykasz.
- Nie. Nie
wkurzaj mnie – łypnęłam na nią groźnie. – Idę do domu.
- Nieee.
- Tak.
- Zostań
jeszcze – w głosie Pauliny usłyszałam szczerą prośbę.
- No ok, ale
tylko chwilę.
Wyszłyśmy z
łazienki, a ja odruchowo spojrzałam w miejsce, gdzie przed chwilą stał mój Książę.
Już go tam nie było.
- Zbieramy
się Kaziu – usłyszałam znajomo brzmiący głos. Chłopak, który podczas tańca
kleił się do mnie poklepał blondyna o szarych oczach po plecach.
Kaziu?
Chwyciłam Paulinę za łokieć i wskazałam na chłopaków.
- Co jest? –
spytała – zmieniłaś zdanie?
- Nie. Ten
wysoki powiedział do niego Kaziu.
- Kto wysoki?
– Paulina spojrzała w kierunku roześmianych kolegów. Po chwili zastanowienia
uśmiechnęła się jakby sama do siebie.
- To tobie
podoba się TEN blondyn. Myślałam, że Robert.
- Który to
Robert?
Paulina
wskazała na chłopaka, który na pierwszy rzut oka przypominał członka boysbandu
albo aktora z filmów Disneya. – Ten w zielonej koszulce powiedziała.
- A ten obok?
– spytałam w nadziei, że w końcu poznam imię swojego wybranka.
- Nie znam go
– pokręciła głową.
-
Jest bratem Kamila – powiedziałam.
Paulina spojrzała
na mnie badawczym wzrokiem.
- Jakiego Kamila? – zdziwiła się. – Ach… Ojej,
no coś ty?!
- Myślałam, że wiesz.
- Nie – powiedziała powoli. – Coś takiego…
Tajemniczy Kaziu! xD
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, jak to może być, że w większości obyczajówek prawie każdy zakochuje się w osobie, której praktycznie nie zna. Dla mnie jest to płytkie...
Kamil zapowiadał się całkiem ciekawie. I nawet pomijając jego bycie ''tym złym'', nawet można by go jakoś znieść. xD
Zobaczymy, co z tym Kaziem. ^^
Informuj jak zwykle.
Pozdrawiam serdecznie,
GeminiGirl...;)
Tak, wiem, że piszesz szybciej niż inni, ale wtedy przerwałaś w taaakim momencie i ja musiałam wiedzieć co dalej. : D
OdpowiedzUsuńNiestety muszę zgodzić się z GeminiGirl. Płytkie jest zakochiwanie się w osobie, której się nie zna. A to się często w opowiadaniach/książkach/powieściach zdarza.
Można odczuwać fascynację czyimś wyglądem, ale nie można od razu mówić, że jest to miłość [pewnie jeszcze do grobowej deski].
No cóż...
To tylko jeden minus.
A, jest jeszcze coś. Wcześniej im się dobrze gadało, świetnie się ze sobą bawili [mówię tu o Kamilu i Zuzi], zaprosił ją do domu. Zaczęto ich widywać razem, a ona teraz wyskakuje, że nie chce by go z nim kojarzono. Jak dla mnie jej zachowanie wydaje się płytkie i puste.
Informuj jak zwykle.
Pozdrawiam
Darkness.