W ostatniej chwili postanowiłam pójść na połowinki. Sukienkę
miałam przygotowaną, buty wzięłam od mamy, fryzurę i makijaż zrobiłam na szybko
i przyszłam spóźniona. Taką już miałam naturę, że zawsze kilka razy rozważałam
za i przeciw, a że zazwyczaj było ich tyle samo, do końca byłam
nieprzewidywalna. Z mojego przyjścia najbardziej cieszyła się Julka, ale to
z Paulą spędziłam większość czasu. To ona od początku wiedziała o moim
zauroczeniu i jej najbardziej zależało, abyśmy były wszystkie. Do ostatniego
dnia starała się przekonać dziewczyny do przyjścia na szkolną imprezę.
- Przyjdźcie. Będzie fajnie - mówiła.
- Ja nie mam sukienki. Mogli powiedzieć nam wcześniej, że
będą jednak te połowinki – mówiła Maja do obrzydzenia.
Istotnie drugie klasy podpadły u nauczycieli, którzy
zagrozili, że połowinek nie będzie. Ostatecznie jednak zgodzili się na dyskotekę
krótszą o dwie godziny. Impreza zaczynała się o 18.00. Zanim muzyka
zaczęła grać, a ludzie tańczyć, dyrektor wygłosił bardzo nudne, ale na
szczęście niedługie przemówienie o tym, że połowinki są w zawieszeniu i może
zakończyć je tylko jedna wpadka. Nie ulegało wątpliwości, że mowa o alkoholu i
papierosach. Byłam pewna, że nie nas dotyczy ten problem.
- Tylko niech spróbują - powiedziała Julka groźnie, kiedy
wspomniałam o paleniu w łazienkach, które było powszechne w wielu
gimnazjach.
W końcu zaczęła się impreza. Będąc same, ja i Paula
tańczyłyśmy wyłącznie ze sobą. Każda sytuacja ma dobre i złe strony. Podobało
nam się to, że mogłyśmy tańczyć bez przeszkód. Zwykle Wiktoria zbyt często
zarządzała przerwę na odpoczynek, Agnieszka narzekała na niewygodne buty, a
Marta ciągle chciała urwać się wcześniej. Dziś nic takiego nie mogło popsuć nam
zabawy. Obydwie, jakby równocześnie o tym myśląc, roześmiałyśmy się głośno.
Wtedy usłyszałyśmy znajome głosy, a raczej radosne okrzyki i ledwie zdążyłyśmy
się obejrzeć, jakaś szalona dziewczyna ściskała nas śmiejąc się i piszcząc.
Okazało się, że na imprezie jest również Wiki. Co więcej była z nią Marta!
Majka i Agnieszka jednak nie przyszły.
Niestety z Martą przyszła Aneta, której ani ja, ani Julka
nie darzyłyśmy nadzwyczajna sympatią. Była to dziwna istota. Nigdy nie nosiła
sukienek. Nawet teraz na połowinkowej imprezie była w spodniach i jak wspólnie
zauważyłyśmy nie umiała tańczyć. Siedziała z Martą w klasie i piła colę,
podczas gdy inne dziewczyny tańcząc nie mogły złapać tchu. Nawet, gdyby bardzo
chciałyśmy, nie mogłybyśmy pójść napić się ani zjeść, a wszystko dlatego, że
kiedy już miałyśmy zejść z parkietu zatrzymywała nas kolejna z ulubionych
piosenek. Pauli i Wiktorii udało się to na wolnej balladzie, ale mnie zaskoczył
wtedy Michał. Gdy go zobaczyłam nawet nie chciało mi się pić. Zdecydowanie
wolałam z nim tańczyć.
Kołysząc się w ramionach chłopaka, który może nie tańczył
perfekcyjnie, ale za to był bardzo przystojny, czułam się cudownie. Widziałam
swe przyjaciółki wyglądające przez drzwi z klasy i ich zachwycone,
uśmiechnięte twarze, ale nie słyszałam o czym rozmawiają. Prawdę mówiąc nie
bardzo mnie to wtedy obchodziło.
- To jej chłopak? - spytała Julkę Kinga, nasza koleżanka z
klasy.
- Tak. Niedawno go poznała. - odpowiedziała życzliwie moja
przyjaciółka. Chociaż nigdy nie nazwałam Michała „swoim chłopakiem”, Julia
uznała, że to brzmi dobrze.
Niecałe dziesięć minut później cała klasa wiedziała, że
chodzę z Michałem, a w ciągu następnych pięciu dowiedzieli się o tym wszyscy,
którzy mnie znali i ci, którzy znali Michała. A jak to się stało? Kinga
zapewne pobiegła poinformować o tym swoją najlepszą przyjaciółkę - Monikę,
która powiedziała Klarze, ta natomiast Nicole, a Nicole rozgadała chłopakom,
którzy oczywiście musieli powiedzieć o tym wszystkim swoim kolegom. Możliwe, że
to właśnie dlatego Mateusz od tamtego czasu ciągle chciał ze mną tańczyć.
W mojej klasie żaden chłopak nie miał większego powodzenia.
Byli to zwykli koledzy z podwórka. Tylko Mateusz wyróżniał się spośród
nich. Był to wysoki chłopak o ciemnej karnacji i czarnych, kręconych włosach,
które podobały się dziewczynom, a jemu samemu - niekoniecznie. Dlaczego wybrał
akurat mnie? Pewnie dlatego, że nigdy się nim nie interesowałam. Jako jedyna,
lub jedna z nielicznych, nie udawałam, że mdleję na jego widok i nie krzyczałam
na cały głos jego imienia, kiedy biegał za piłką na boisku. Chociaż się do tego
nie przyznawał, bardzo irytowało go takie ,,kibicowanie”. Nie chciał o tym
mówić, gdyż koledzy zazdrościli mu fanek, a on lubił być podziwiany. Od dawna
wiedziałam, że ten bożyszcze dziewczyn wpadł w oko mojej kumpeli, więc w moich
oczach wiele tracił. Ja niestety u niego chyba odwrotnie.
Podczas tańca Mateusz przysuwał się coraz bliżej mnie, a w
końcu położył ręce na moich biodrach co wywołało reakcję w postaci głośnego
okrzyku chłopaków. Byłam przyzwyczajona do tego, że często ich uwaga skupia się
na moim pokaźnym tyłku, ale jednak poczułam się dziwnie. Spocone dłonie
Mateusza spływały coraz niżej po moim ciele, zbliżając się niebezpiecznie do
skraju krótkiej sukienki. Czułam, że serce bije mi szybciej niż zawsze, a w
głowie zaczyna wirować. Zupełnie nie rozumiałam tego stanu. W tym momencie
podszedł do mnie Michał, objął mnie i zabrał w stronę schodów, na co chłopacy
zaczęli jeszcze głośniej krzyczeć a nawet klaskać.
Schody na górę były zasłonięte czarną folią po to, by przez
okna nie wpadało światło. Michał zaprowadził mnie tam i popchnął lekko na
ścianę. Przez ułamki sekund patrzeliśmy sobie w oczy. W słabym świetle jego
źrenice rozszerzyły się tak mocno, że niemal całkowicie przysłoniły
szaro-niebieską tęczówkę. Mój oddech wciąż był nieco przyspieszony. Oparłam
dłonie na jego piersiach, a on objął mnie w tali. Zanim mnie pocałował
dostrzegłam jeszcze jego lekki, tryumfalny uśmiech.
Nie ważne co działało się przez resztę imprezy. Przebiegała
tak jak dotychczas. Głośna muzyka, taniec, śmiech, wygłupy i spocone twarze. Sama
czułam się tak, jakby ktoś dosypał mi czegoś do picia. Siedząc z Paulą w klasie
obserwowałam kiwające się pary przez otwarte na oścież drzwi. Michał nie
próbował szukać mnie w sali, gdzie pobiegłam prosto z jego objęć. Przesuwałam
powoli palcem po mokrej od pary szklance z zimną colą i tylko kątem oka
dostrzegałam zaintrygowaną minę przyjaciółki siedzącej obok.
- Susie? - zaczęła Paula
- Hm...
- Co się wydarzyło za kotarą? - pytała z uśmiechem.
Spojrzałam na nią i zapłonęłam rumieńcem.
- Aaaaaa.... Wiedziałam! - krzyknęła z radości. - Pocałował
cię?
- Cicho! - powiedziałam. Paula co prawda wypowiedziała
ostatnie pytanie prawie szeptem, ale wydawało mi się, że wszyscy słuchają.
Zaczęła się tylko śmiać, radośnie jak dziecko.
- I jak było? - spytała po krótkiej chwili.
Po długich naleganiach
opowiedziałam jej, że to było tak z zaskoczenia, że nawet nie zdążyłam się
psychicznie przygotować; że nie wiedziałam co zrobić z rękami, i że w końcu położyłam
je na jego karku, który był taki ciepły i spocony. Powiedziałam też, że to
super przeżycie, a nawet, że czułam w brzuchu „takie jakby ciarki”. Paula cały
czas chichotała, a kiedy przestałam mówić i spojrzałam na nią rozmarzonym
wzrokiem, wybuchła głośnym śmiechem. Trwało to bardzo krótko, ale mi wydawało
się, że opowiadałam tak z godzinę.
- Chodź, bo zaraz koniec - powiedziała opanowując śmiech i
pociągnęła mnie za rękę w tańczący tłum.
Od tej chwili szalałyśmy jeszcze bardziej niż na początku.
Nawet Marta i Aneta nie schodziły z parkietu, a Julka zaczęła się świetnie
dogadywać z Kingą i Moniką. Kilkakrotnie chciano zakończyć imprezę, ale tłum
nastolatków za każdym razem krzyczał:
- Jeszcze, Jeszcze!
Ostatecznie dyskoteka zakończyła się o 21.00. Moi rodzice
czekali już od godziny i pierwszą rzeczą jaką od nich usłyszałam to
zdanie:
- Od tej muzyki można ogłuchnąć.
Przez cała drogę do domu gadałam jak nakręcona, o tym jak
było fajnie. O pocałunku, rzecz jasna, nie wspomniałam wcale, ale myślałam bez
przerwy.
Ajć !
OdpowiedzUsuńUwielbiam !
Nie ma to jak przeczytać takie fajne opowiadanie ;]
Czekam na dalsze losy bohaterki.
Pozdrawiam Isiia <3.
Dzięki ;) Miło wiedzieć, że czytasz.
UsuńTak się zastanawiam... Dlaczego ja wcześniej nie skomentowałam tego rozdziału? Nie mogę sobie przypomnieć... Ale to tam mniejsza...
OdpowiedzUsuńMało tego romansu w tym rozdziale, ale może to i dobrze, bo przy kawałku z pójściem w ustronne miejsce już zaczęłam się śmiać.
Wiesz, nie odbierz tego źle, ale mnie po prostu takie akcje bawią. Tak, wiem, głupie, ale taka już jestem - nienormalna. xD