Przez następne dni padał śnieg, który
zniweczył nasze plany. Cały dzień z pochmurną miną patrzyłam na wirujące w
powietrzu płatki. Nie znosiłam, gdy to pogoda decydowała o moich zajęciach;
gdy zamiast słońca na dzień długo wyczekiwanej wycieczki zapowiadano deszcz;
gdy piękna pogoda usiłowała wyciągnąć mnie z domu w przeddzień ważnego
sprawdzianu, w przygotowaniu na który bardziej pomogłyby mi deszcz, wiatr albo
chmury. Tak było często, ale nie zawsze. Może ktoś modlił się o ten śnieg, jak
ja będąc dzieckiem? Wracając do domu widziałam maluchy bawiące się na
powietrzu, zatracone w bitwie na śnieżki, wesołe, pełne energii i miejsce tej
złości zajęła radość.
Z Mariką pojawiłyśmy się w umówionym miejscu
nieopodal domu nowych. Żeby poznać dziewczyny wcale nie musiałyśmy iść z nimi
na rolki. Stojąc wśród gasnącego dnia i opadających powoli maleńkich
płatków śniegu, czekając na koleżanki i patrząc na ich posesję, nie zamieniłyśmy
ani słowa. Tajemnicze "dziewczyny" musiały mieć bardzo dużo zajęć,
skoro w żadne popołudnie nie mogły wyjść z domu. Ba! Nie zdążyły nawet do
niego wrócić! Ich bracia też byli zajęci, z wyjątkiem tych najmłodszych,
których towarzystwo nie było tak pociągające.
Nieoczekiwanie, kiedy zaczynałyśmy wątpić w
to, że twierdzę, która była przecież kiedyś naszym wspólnym domem i zdobyczą,
uda nam się sforsować, wyszedł z niej chłopak. Był niewysoki, chudy, około
szesnastoletni. Po chwili zauważył nas i uśmiechnął się pokazując białe zęby.
- Wy do nas? - zapytał, podchodząc do furtki.
Spojrzałam na przyjaciółkę i uśmiechnęłam się zachęcająco. Marika wiedziała co
mam na myśli, ale nie miała teraz ochoty na realizowanie moich szalonych
pomysłów. Często wypominała mi, że myślę tylko o jednym, a mianowicie o chłopakach.
To nie moja wina - taki instynkt.
- Jestem Kacper - powiedział chłopak
wyciągając rękę.
- Marika.
- Zuza.
- Miło was poznać.
Chłopak wciąż uśmiechał się przenosząc wzrok z
Mariki na mnie i odwrotnie. Bałam się, że na tym skończy się rozmowa, ale wtedy
z domu wyszedł jeszcze jeden chłopak, a mi na jego widok na sekundę stanęło
serce. Zupełnie nie wiem dlaczego. Nie był moim wymarzonym księciem. Nie miał
blond włosów, ani niebieskich oczu. Wyglądał na jakieś czternaście - piętnaście
lat. Nie był podobny do Kacpra, miał jasne włosy i promienny uśmiech.
- A wy co? - spytał.
- O, Jacek! - zawołał Kacper. - To są Zuzia i
Marika.
- Cześć.
- Może pokażemy wam okolicę - zaproponowała
Marika.
- Świetnie! - powiedział Jacek. - To ja pójdę się
przebrać.
- Sorki dziewczyny - Kacper spojrzał na nas
przepraszająco. - Ja nie mogę.
- Żałuj Kacper! Obie są moje! - krzyknął Jacek
zanim zdążyłyśmy cokolwiek odpowiedzieć.
Kacper omal nie
parsknął śmiechem. Wydawało mi się, że spojrzał na mnie przez chwilę i uśmiechnął
się. Jaki to był uśmiech? Szczery czy sarkastyczny? Sama nie wiedziałam,
dlaczego się nad tym zastanawiam.
Jednak potem szybko zapomniałam o tym krótkim
incydencie, gdyż po powrocie Jacka wydarzyło się więcej. Pokazałyśmy mu miasto,
a właściwie nasze ulubione miejsca. Najpierw poszliśmy nad jezioro. To było
trochę jak podróż w czasie. Jako dzieci spotykałyśmy się na plaży codziennie w
wakacje, ostatnio coraz rzadziej nam się to zdarzało. Z tego wzruszenia właśnie
zaczęłyśmy wspominać stare dobre czasy.
- Więc kiedyś spotykałyście się tu w
pieluchach? - spytał Jacek z uśmiechem kopiąć mały kamyk, który wpadł z
pluskiem do wody. - Znacie się tak długo? - Widząc jak obie kiwamy twierdząco
głowami nie odzywając się, patrzymy na siebie pełne wzruszenia i wyglądamy
jakbyśmy miały się rozpłakać dodał - To jakie wy stare jesteście, kurde
dziewczyny.
Widząc, że to nie pomogło chłopak posunął się
do innych środków. Nie przejmowałyśmy się tym co robi. Stałyśmy na pomoście, patrzyłyśmy
na pływające łabędzie i rozmawiałyśmy o tym, że tego lata koniecznie
będziemy musiały tu częściej razem przychodzić. Z kolorowego świata wspomnień
zostałyśmy wyciągnięte w drastyczny sposób. O mały włos nie wpadłam do wody,
kiedy nagle na plecach poczułam coś przeraźliwie zimnego.
- Aaaa! Weźcie to!
- Zuza co ci jest? - pytała Marika całkowicie
zszokowana.
Musiałam wyglądać idiotycznie szamocząc się
jak głupia. Jacek stał kilka kroków dalej i zanosił się śmiechem, a Marika
zdezorientowana patrzyła raz na niego, potem znowu mnie. Dopiero po krótkiej
chwili zrozumiałam, że padłam ofiarą Jacka, który wrzucił mi za kołnierz
kawałek lodu. Byłam wściekła. Marika żartowała później, że powinnam stosować tą
metodę na lekcjach w-fu, ponieważ dzięki temu chyba dwukrotnie przekroczyłam
swój rekord w biegu. Jacek, chociaż biega szybko prawie został dogoniony.
Prawie. W końcu stracił siły i poddał się, ale ja już też wykorzystałam całą
energię i nie byłam w stanie wymierzyć mu kary.
Kilka minut później siedzieliśmy w trójkę na
ławce w parku. Jacek i ja wciąż nie mogliśmy złapać tchu po wykańczającym
pościgu.
- Nieźle ej - powiedział chłopak. - Nie
wiedziałem, że… ona tak szybko… biega.
- Nie... odzywaj się do mnie... jeszcze...
zobaczysz
- Co zobaczę?
- Nie… wkurzaj mnie.
- A co mi pokażesz? - Jacka wyraźnie bawiło
irytowanie mnie, ale przestał kiedy spojrzałam na niego groźnym wzrokiem.
Marika cały czas siedziała pośrodku, a my jakby jej nie widząc kłóciliśmy się
dalej.
- No to ja już pójdę co? - powiedziała w
końcu.
- Nie zostawiaj mnie z nim - zatrzymałam ją.
- To chodź ze mną.
Po dłuższej chwili, kiedy pozbierałam siły
wstałyśmy.
- Już idziecie? - spytał Jacek robiąc niewinną
minkę
- No, na razie - powiedziała Marika, natomiast
ja pożegnałam go wystawieniem języka, na co odpowiedział tym samym. Nie wiem co
mnie naszło. Postanowiłam, że więcej się do niego nie odezwę. Nie miałam
zamiaru bawić się z dzieckiem, które wkurza mnie bardziej niż własny brat.
Miałam dość tego wszystkiego. Tym bardziej, że Marika podjuszała mnie
stwierdzeniami typu "kto się czubi, ten się lubi". Ciekawe, na której
planecie.
Nie lubię dzieci, a zwłaszcza tak upierdliwych jak Jacek. Naprawdę, komuś takiemu nogi z dupy bym powyrywała... xD
OdpowiedzUsuńInformuj mnie o następnych rozdziałach na moim blogu w zakładce ''FAQ / SPAM / NN''.
| http://psychokinetyczka.blogspot.com/
Ok będę informować ;)
Usuń